Fundacja „Zupa na Monciaku” pomaga Ukraińcom. „Nie chcemy wieźć tylko pasztetu i ryżu”

(Fot. Radio Gdańsk/MarWer)

Aleksandra Kamińska z fundacji „Zupa Na Monciaku” zajmuje się organizowaniem i rozwożeniem pomocy dla Ukrainy. Obecnie jest w trasie między Mikołajowem a Chersoniem. Tym razem z pomocą jedzie jeden bus, a Ola i Mikołaj wiozą nim pomoc dla żołnierzy i ludności cywilnej.

Przed tygodniem na Ukrainę pojechało pięć busów z dziesięcioma kierowcami. Niektóre musiały przekroczyć granicę po kilka razy, żeby poprzerzucać paczki pomiędzy kierowcami i autami, a także zabrać rzeczy z pojazdów, które musiały pozostać w Polsce.

– Nie każdy z naszych ukraińskich wolontariuszy mógł wjechać, bo mężczyźni w wieku poborowym po przekroczeniu granicy już z Ukrainy nie wyjadą. 20 ton wyposażenia dla ludności cywilnej i paczki dla żołnierzy na froncie zostały już przepakowane. Część wysłano pocztą do konkretnych miejscowości i odbiorców – opowiadała w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Aleksandra Kamińska.

Niektóre rzeczy już na pierwszej ukraińskiej poczcie zostały załadowane i wysłane na wschód. Niestety, ze względu na częste bombardowania placówkę w Chersoniu zamknięto.

– W każdej z 300 paczek, które zawieźliśmy, są podstawowe leki, szczoteczki do zębów, skarpety, kasza, ryż, trzy konserwy warzywne i miód. To produkt luksusowy, ale nie chcemy wieźć tylko pasztetu i ryżu – tłumaczyła Kamińska, dodając, że zawieźli też zrobione w domach świece okopowe. Teraz dowożą pomoc do najmniejszych miejscowości blisko linii frontu, gdzie dojazd jest najtrudniejszy.

– To, czego nie dowieziemy, na przykład świece okopowe, a zrobiliśmy ich prawie trzy tysiące, zostało wysłane do miejscowości w okręgu donieckim i do obwodu chersońskiego, podobnie jak 100 lamp naftowych, 100 litrów nafty do ich zasilania i 35 agregatów. Z kolei paczki na front zawierają kabanosy, skarpety z alpaki, leki, słonecznik i ocieplane wkładki – wyliczała rozmówczyni Anny Rębas.

W ciągu kilku tygodni wskazane rzeczy dotrą na wschód kraju, do najbardziej potrzebujących. Poczta na szczęście działa.

– Odwiedziliśmy także Cafe Armenia w środkowej Ukrainie, która karmi walczących żołnierzy – dodała organizatorka akcji. We wskazane miejsce trafiły agregat, czterolitrowy czajnik, grzejnik olejowy, kawa, herbata i słodycze. A to wszystko dzięki prywatnym osobom, które wsparły zbiórkę „Zupy na Monciaku”.

Część kartonów dla wojska została już wysłana na wschód, w okolice Doniecka. – Wczoraj dzwonili do nas z informacją, że przesyłka do nich doszła. Pozostałe paczki dla cywili trafią do magazynu w Chersoniu, skąd będziemy rozwozić je do domów. Pojedziemy też do jeszcze jednej wojskowej brygady. Nie możemy jednak pracować ani jeździć po zmroku, a on zapada tu po godzinie 15:00 – zaznaczała wolontariuszka.

Posłuchaj całej rozmowy:

Anna Rębas/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj