Marek Rutka: „Nikt nie będzie nam przymusowo relokował czy przesiedlał imigrantów”

(Fot. Radio Gdańsk)

Parlamentarzyści Lewicy zapowiadają bojkot spotkania z premierem Morawieckim, dotyczącego relokacji uchodźców. Jak przedstawiciele tej partii odnoszą się do wspomnianego tematu? W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Jarosław Popek spytał o to Marka Rutkę, posła Nowej Lewicy.

Poseł Rutka potwierdził, że przedstawiciele jego partii nie wybierają się na spotkanie z premierem. – Nie chcemy brać udziału w propagandowej ustawce. Pan premier to sobie przypomniał i wyciągnął, niestety po raz kolejny, bo Prawo i Sprawiedliwość w 2015 roku też straszyło imigrantami i uchodźcami. To odgrzewany kotlet, bardzo niedobry, bo żaden człowiek nie jest nielegalny, a uchodźcę i migranta trzeba traktować jak naszego bliźniego. Może posłużę się słowami papieża Franciszka, który na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy powiedział, że wszyscy jesteśmy wezwani do odnowienia naszego zaangażowania w budowanie Królestwa Bożego na ziemi. Jego podstawowym wymiarem jest sprawiedliwość, wyrażająca się w realizacji bożego ładu poprzez eliminowanie nierówności i dyskryminacji w obecnym świecie – wskazywał.

Rutka zaznaczał, że uważa obecne w przestrzeni publicznej sięganie po tematykę migrantów za nieetyczne. – Uchodźcy nie powinni być wykorzystywani do bieżącej polityki. To oczywiste, że sondaże mówią o tym, że fajnie jest grać imigrancką kartą i że w dużej części, bo nie w całym elektoracie Prawa i Sprawiedliwości, jest to na pewno temat często podejmowany, ale trzeba zderzyć się z faktami: rząd Prawa i Sprawiedliwości przoduje w liczbie wydanych pozwoleń na pracę dla imigrantów ekonomicznych. W 2021 roku wydano 504 tysiące pozwoleń na pracę dla cudzoziemców w Polsce – twierdził.

Gość Radia Gdańsk zwrócił uwagę na panujący „bałagan pojęciowy”. – Kim innym jest imigrant ekonomiczny, a czym innym uchodźca, czyli choćby jedna z osób, które po 24 lutego ubiegłego roku uciekły na skutek wojny na Ukrainie. To są uchodźcy wojenni, natomiast kim innym jest imigrant ekonomiczny, a tych jest w Polsce sporo, bo w naszym kraju przebywa, według różnych szacunków, około dwóch milionów takich osób oprócz obywateli Ukrainy, i dzisiaj wykorzystywanie tej karty jest rzeczą niemoralną, bo wystarczy wyjść na ulice Gdańska, aby zobaczyć obcokrajowców, którzy w Polsce pracują, w dużej mierze starają się nauczyć naszego języka, a ja wielokrotnie byłem w rządowym ośrodku dla imigrantów pod Grudziądzem z pomocą humanitarną, rozmawiałem z tymi ludźmi i w większości przypadków Polska nie jest ich krajem docelowym – wyjaśniał.

Rozmówca Jarosława Popka sugerował, że problem migracyjny nie istnieje. – Nie ma takiego problemu. Warto przypomnieć słowa pani komisarz Johansson, która, powołując się na art. 44 FE Traktatu, mówi o tym, że nie jest możliwa przymusowa relokacja, a relokacja Polsce, bo mówiliśmy o 1800 imigrantach, nie grozi z tego powodu, że Polacy przyjęli do swoich domów, bo to przede wszystkim obywatele wzięli na siebie ten ciężar, uchodźców wojennych z Ukrainy w liczbie ponad dwóch milionów. Otworzyliśmy swoje domy i serca przed nimi, i w Unii Europejskiej przyjęliśmy ciężar największy. W związku z tym nikt nie będzie nam przymusowo realokował czy przesiedlał imigrantów ekonomicznych. Wystarczy posłużyć się przykładem Czech, które przyjęły 380 tysięcy uchodźców wojennych z Ukrainy. Takiego obowiązku nie ma. Nie straszmy obcokrajowcami, tylko usiądźmy do stołu i pokazujmy na forum Unii Europejskiej, jakie mamy bardzo mocne i twarde karty, czyli właśnie przyjęcie olbrzymiej rzeszy uchodźców wojennych, a nikt nie będzie niczego nam narzucał. Niestety, obecna koalicja rządowa wykorzystuje kartę antyimigrancką do bieżącej polityki, strasząc nas ludźmi, którzy są już na naszych ulicach – zauważył.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj