Parawany utrudniają pracę ratownikom. Maciej Dziubich: „Mamy mało czasu na dotarcie z pomocą”

– Ratownicy muszą w bardzo krótkim czasie dotrzeć do osoby poszkodowanej, a potem ewakuację na brzeg. Dotyczy to ratowników wodnych, służby SAR czy straży pożarnej. Potrzebujemy dostępu z głównej ulicy i kilku metrów pasa wzdłuż brzegu. Liczymy na wyobraźnię plażowiczów, a tej niestety często brakuje – mówił w Radiu Gdańsk Maciej Dziubich, prezes Sopockiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, Maciejem Dziubichem, prezesem Sopockiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, rozmawia Michał Pacześniak.

Z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, Maciejem Dziubichem, prezesem Sopockiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, rozmawia Michał Pacześniak.

Opublikowany przez Radio Gdańsk S.A. Wtorek, 18 lipca 2023

– Nadal jest bardzo mało dni w sezonie, gdy nikt nie utonął. Trzeba spojrzeć na takie elementy, jak brawura, brak wyobraźni, alkohol, przecenianie swoich możliwości. Można pomyśleć, że najbardziej niebezpiecznie jest nad morzem, a tonie tam około 3 proc. ludzi. To jednak tylko dlatego, że tam codziennie dba o bezpieczeństwo około tysiąca ratowników. Niestety, ludzie nie wybierają miejsc strzeżonych – wyjaśnił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

– Nie pilnujemy dzieci. Mechanizm jest prosty: rodzic siedzi na kocu, patrzy w telefon, a dziecko jest na brzegu i pojawiają się inne koce. Maluch jest zdezorientowany i zaczyna iść. Nagle takiego malucha szukamy pięć kilometrów w lewo i w prawo. To zajmuje czas, uwagę i służby, które powinny dbać o bezpieczeństwo pozostałej części plaży. Pomagają opaski, zapraszamy po nie do ratowników – zachęcał.

Prezes Sopockiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego przyznał też, że ratownicy muszą liczyć na wyobraźnię plażowiczów i zaapelował, by nie utrudniali oni pracy WOPR.

– Budowane są całe osiedla z parawanów. Ratownicy mają bardzo krótki czas na dotarcie do osoby poszkodowanej, a potem ewakuacji z brzegu. Dotyczy to ratowników wodnych, służby SAR czy straży pożarnej. Potrzebujemy dostępu z głównej ulicy i kilku metrów pasa wzdłuż brzegu. Prośba, by nie kopać tam głębokich dołów. Jeśli samochód wpadnie w taką dziurę, urwie zawieszenie. Liczymy na wyobraźnię plażowiczów – zaznaczył.

– Jeśli na plaży jest 50 tys. osób i tylko jakiś ułamek procenta będzie nieodpowiedzialnych, to nadal jest kilkanaście osób, które angażują uwagę ratowników. Jeżeli ratownicy są na kąpielisku, to mogą wisieć dwie flagi. Biała oznacza, że kąpiel jest bezpieczna. Kąpiel zabroniona jest oznaczona kolorem czerwonym. Wtedy ratownicy również są na kąpielisku, jednak nie mogą wpuścić nikogo do wody – tłumaczył Dziubich.

„Gość Dnia Radia Gdańsk” został także zapytany o bezpieczeństwo stosowania różnego rodzaju zabawek i gadżetów, takich jak rękawki do pływania dla dzieci.

– Urządzenia pneumatyczne są produkowane w krajach dalekowschodnich, kosztują złotówkę, a my powierzamy im bezpieczeństwo swoje i naszych dzieci. To nieporozumienie. Nie wiemy, jak to było produkowane i czy pod wpływem słońca to się nie rozklei. Te zabawki łatwo są też zwiewane z plaży. Czujny plażowicz może zadzwonić po służby i robi się z tego wielogodzinna akcja. Z gadżetów najbardziej polecałbym bojki do pływania, które montujemy na pasku – ocenił.

– Ludzie zabierają kamizelki na pokład, ale zamiast założyć je na siebie, korzystają z tego jako poduszki pod pupę. Tylko prawidłowo założona kamizelka uratuje nas w przypadku obecności w wodzie. Jeśli dojdzie do wywrotki jednostki, to już nie zdążymy tego założyć. Lepiej zrobić to przed wejściem na kajak czy jacht – podkreślał prezes Sopockiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj