Prof. Maciej Drzonek: „Opozycja prowadzi postpolitykę, której celem stała się sama władza”

(fot. Uniwersytet Szczeciński)

Za nieco ponad dwa miesiące, 15 października, odbędą się wybory parlamentarne. To termin konstytucyjny, którego spodziewali się politycy z praktycznie wszystkich ugrupowań. Która formacja może najbardziej skorzystać na tej dosyć krótkiej kampanii wyborczej? Na to pytanie Piotra Kubiaka odpowiadał „Gość Dnia Radia Gdańsk”, którym był politolog dr hab. Maciej Drzonek, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego.

Profesor Drzonek uważa, że na terminie wyborów skorzysta ten, kto się do tego przygotowywał już wcześniej. – To tak, jak w zawodach sportowych: dla dobrego sportowca nie ma znaczenia, czy pada deszcz, czy świeci słońce i jak daleko jest do mety. On po prostu biegnie swoim tempem. Jeśli natomiast przesuną mu metę, to będzie biegł dalej. Na pewno nie będzie to trudnością dla tych największych ugrupowań – podkreślił.

Gość Dnia Radia Gdańsk jest zdania, że określenie tego, czy któreś z ugrupowań dobrze się przygotowało do kampanii, zależy od tego, jak to zdefiniujemy. – Wszystko zależy od tego, jakie cele stawiają sobie poszczególni aktorzy tej kampanii wyborczej. Dla opozycji jest to po prostu zwycięstwo. Nie ważne jak, ale chcą wygrać. Jeśli do tego pomocny będzie jakiś program, to zostanie on przygotowany. Jeśli natomiast utrudni on zdobycie władzy, nie będzie on pokazany, ewentualnie w jakiś sposób ukryty, półoficjalny, nie do końca przygotowany. Powtarzam: dla opozycji tym celem jest wygrać. Zresztą proszę zauważyć, że od dłuższego czasu grupa ta wiąże się z pewną cechą postpolityki. Nie walczy się tam o władzę po to, żeby dzięki niej zrobić efektywną politykę publiczną (czyli np. to, co zrobiono w polityce społecznej jak choćby 800+, budowa dróg, lepsza opieka zdrowotna) tylko dla niektórych polityków staje się ona celem samym w sobie – zauważył.

Jak zaznacza prof. Drzonek, bardzo złe rozumienie polityki jest wtedy, gdy władza staje się celem samym w sobie, ale w ustach polityków opozycyjnych słyszymy od dłuższego czasu, że tylko o to im chodzi. – Istotne oczywiście jest to, jak do tego podchodzą ci, którzy będą wybierać, bo to jednak nie jest tak w Polsce – i mam nadzieję, że tak nigdy nie będzie – że to gdzieś tam w kuluarach się wybiera, kto wygrywa wybory. Najistotniejsze jest to, że przecież wyborcy będą oddawać tę władzę – tłumaczył.

Politolog postawił pytanie, czy wyborcy oddadzą władzę tym, którzy mówią, że chcą ją mieć – a później zobaczą, co z nią zrobią – czy tym, którzy jej chcą, bo zrobili to, tamto i owamto, ale chcą jeszcze zrobić inne ciekawe rzeczy. – Nie jestem przekonany co do tego, patrząc na zachowania społeczne, czy większość wyborców zachowuje się dziś racjonalnie. To nie chodzi tylko o politykę – żeby była jasność. Mowa generalnie o naszych zachowaniach – takich, w których coś kupujemy. Polityka jest, z punktu widzenia wyborcy, procesem podobnym do zachowań konsumenckich. Proszę zauważyć, że dzisiaj konsumenci, idąc do jakiegoś dużego supermarketu czy hipermarketu, w koszyku, gdy wychodzą, mają bardzo wiele rzeczy, których nie zamierzali kupić. Innymi słowy ulegli pewnej manipulacji, z którą nie potrafią sobie poradzić. Podobnie jest w polityce – stwierdził.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj