Halloween to sposób na odsuwanie problemu śmierci, uważa Piotr Czauderna

– Współczesna cywilizacja odsuwa od siebie problem śmierci jako nieuniknionego końca ludzkiego życia, czegoś, do czego trzeba się przygotować, uważa doktor Piotr Czauderna. Goście Marka Lesińskiego, który prowadził Komentarze w Radiu Gdańsk, rozmawiali o Halloween i zagrożeniach, jakie może ze sobą nieść. 

Piotr Czauderna zaznaczył, że „nasze” święto – Dzień Wszystkich Świętych, zasługuje na szczególny szacunek. – To święto w Polsce jest obchodzone wyjątkowo na tle innych krajów europejskich. Dla mnie to jest piękna tradycja, kiedy pamięta się o swoich zmarłych bliskich i o Wszystkich Świętych.

– Halloween jest dla mnie świętem o podłożu ekonomicznym, mówił Czauderna. – Chodzi o to, by zarobić pieniądze sprzedając gadżety, organizując imprezy w knajpach, itd. To jest jedna z chorób współczesnej cywilizacji, gdzie wszystko usiłuje się przekuć na zarobek.

– Inna wersja Walentynek, dodał Tomasz Strug z portalu Stara Oliwa.

Andrzej Urbański w Halloween widzi natomiast ogromne niebezpieczeństwo. – Ostatnio słyszałem rozmowę z aktorką Patrycją Hurlak, która mówiła o swoim uzależnieniu w młodym wieku od zagadnień związanych z wiarą w wywoływanie duchów. I to jest dla mnie przekonujące, że tu nie chodzi tylko o ekonomię, ale i o niebezpieczeństwo, w które ludzie świadomie lub nie, wchodzą, ostrzegał Urbański.

– Jednak ostatnio w Tygodniku Powszechnym ukazał się artykuł napisany przez młodego katolika, Błażeja Strzelczyka, który pisze, że jest szantażowany chrześcijańskim podejściem do tego okresu i że czuje się z tym źle, bo chce też się bawić, bez świadomości, że robi coś złego, powiedział Marek Lesiński.

– To tak jak z posłem Wiplerem, który wypił zbyt dużo alkoholu i nie miał świadomości, że po wypiciu być może będzie rozrabiał, odparował zdenerwowany Urbański.

– Może powinniśmy zastanowić się, żeby usunąć Dziady z listy lektur, bo tam też są opisywane tradycje niechrześcijańskie, zażartował Mikołaj Chrzan, dziennikarz wrocławskiej Gazety Wyborczej, z którym połączyliśmy się przez Skype. – Ten tekst w Tygodniku Powszechnym, moim zdaniem był bardzo ciekawy i coś w tym jest. Stawianie znaku równości pomiędzy wydrążoną dynią a złem, z którym musimy walczyć prowadzi na manowce.

– To jest poważny temat, nie odpuszczał Urbański. – Trzeba zainteresować się czym tak naprawdę jest Halloween. To „święto” jest wykorzystywane również przez satanistów i jest traktowane przez nich bardzo poważnie. Przywołałem przykład tej aktorki, po to, żeby pokazać, że ona też była dotknięta tym problemem. Jako młodej dziewczynie też wydawało się jej, że to jest żart. A potem się okazało, że była opętana.

– Jednak uważam, że większość osób, która drąży dynie nie uważa, że uczestniczy w jakichś strasznych obrzędach, odpowiedział mu Chrzan.

Podobnego zdania był Strug, który w takiej zabawie nie widzi nic złego. Zaznaczył jednak, że głównym problemem, jaki on widzi, jest trywializacja śmierci.

Zgodził się z nim Piotr Czauderna. – Współczesna cywilizacja bardzo odsuwa od siebie problem śmierci jako nieuniknionego końca ludzkiego życia, czegoś, do czego trzeba się przygotować. Ludzie się rodzą i umierają w szpitalach, nie zabieramy dzieci na pogrzeby, nie chcemy mieć z tym nic wspólnego, chcemy o tym zapomnieć, podsumował.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj