Daszczyński: Agresja i głupota małej grupy zadziałała na międzynarodową skalę

To, że doszło do ataku na ambasadę Federacji Rosyjskiej jest grubym skandalem, za który powinny polecieć głowy, uważa Roman Daszczyński, dziennikarz Gazety Wyborczej Trójmiasto. Uroczystości związane z obchodami Święta Niepodległości jak co roku wzbudziły wiele emocji. Podczas Marszu Niepodległości w Warszawie znowu doszło do zamieszek. Dokonano też ataku na rosyjską ambasadę.

Tymczasem Parada Niepodległości w Gdańsku, która przeszła już jedenasty raz pokazuje, że jest możliwe spokone świętowanie. Komentatorzy Radia Gdańsk wyrazili swoje uznanie dla obchodów w Gdańsku, które w odróżnieniu od wydarzeń w Warszawie, przebiegały pokojowo.

– Kilkadziesiąt tysięcy szczęśliwych mieszkańców Trójmiasta oglądało parady w Gdańsku i Gdyni. Mieszkańcy Warszawy mogą nam pozazdrościć tak barwnych, różnorodnych i wesołych obchodów. Było super, ocenił Michał Stąporek z portalu trojmiasto.pl.

Marek Ponikowski z TVP Gdańsk przyznał, że gdy oglądał uroczystości w Gdańsku, był dumny. – Byłem wczoraj szczęśliwy i dumny, że jestem tutaj, w Gdańsku. Parada Niepodległości, którą oglądałem ma ulicach była niesłychanie sympatycznym i ciepłym wydarzeniem, w którym dominowały dobre uczucia. To było szczególnie widoczne, gdy potem zacząłem oglądać wydarzenia z Warszawy w telewizji.

Jak zauważył z zadowoleniem prowadzący Komentarze Jacek Naliwajek, uczestnictwo w gdańskiej paradzie powoli staje się popularnym zwyczajem. – Wydaje się, że to już jest trwałe w tożsamości gdańszczan. To jest naturalne, że fajnie wybrać się na Paradę Niepodległości, szykują się do niej nawet dzieci, budując armaty i strzelby. To, co dla mnie jest istotne w tych wszystkich paradach to fakt, że to nie jest sztuczna i sztywna parada, zorganizowana przez władze państwowe, na którą trzeba iść, bo wypada. Tu jest bardzo fajna atmosfera. To jest radosne obywatelskie święto.

– I to są obywatele, którzy chociaż na co dzień wyznają różne światopoglądy i mają różne poglądy polityczne, mogą się spotkać tego dnia i uśmiechać do siebie, zauważył Ponikowski. – Każde miasto miało swoją pokojową manifestację, dodał Stąporek. – Ci, którzy chcieli świętować ten dzień w normalny, wesoły, obywatelski sposób pozostali w swoich miastach. Marsz w Warszawie przyciągnął narodowców z całej Polski.

Zdaniem Romana Daszczyńskiego, zamieszki można uznać za sukces skrajnej prawicy, która w dużej mierze przyciąga młodych ludzi. – To skutek sytuacji gospodarczej i społecznej. Poziom frustracji wśród młodych jest wysoki i ciągle rośnie. Oczywiście nie należy przeceniać tego, co się wydarzyło. Natomiast ci, którzy próbują minimalizować problem też są w błędzie. Problemem jest agresja i bezkarność sporej grupy uczestników marszu. Założę się, że większość z nich to uczestnicy tzw. „młynów” na stadionach piłkarskich, pewnie głównie na Legii Warszawa, mówił Daszczyński.

Jacek Naliwajek przypomniał, że według szacunków policji, w zamieszkach brała udział grupa 200-300 pseudokibiców, którzy już sprawiali kłopoty i uczestniczyli poprzednio w zamieszkach, bójkach i podpaleniach.

– Jeśli to jest ta sama grupa, to ja nie rozumiem dlaczego ci ludzie dotarli na marsz. Policja ma możliwości działań prewencyjnych, ale jest jeden warunek: grupa musi być rozpoznana, trzeba znać każdego z imienia i nazwiska, skomentował Daszczyński.

– To sygnał, że mamy do czynienia ze słabością struktur państwa, kontynuowal dziennikarz. – Mamy mnóstwo funkcjonariuszy różnych służb, mamy pułkowników i generałów, którzy zarabiają ciężkie pieniądze, a nie potrafią przygotować miasta do sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia. Nie zwalałbym tego wyłącznie na policję.

Daszczyński ostro wypowiedział się o wydarzeniach, jakie miały miejsce w Warszawie. – To, że doszło do ataku na ambasadę federacji rosyjskiej jest grubym skandalem, za który powinny polecieć głowy. Ale założę się, że żadne głowy nie polecą. Już na etapie planowania tego przemarszu, powinni być specjaliści, którzy mają odrobinę wyobraźni, a nie tylko chęć odbierania pensji co miesiąc i są w stanie przewidzieć, że jest to idealny moment dla takiej prowokacji. Najwyraźniej nikt mądry o tym nie pomyślał.

– Efekt mamy taki, że agresja i głupota niedużej grupy ludzi wskoczyła na poziom międzynarodowy, podsumował Roman Daszczyński.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj