„Alkomat nie zastąpi mózgu”, czyli o rządowych propozycjach

– Obowiązkowe alkomaty to absurdalny pomysł, uważają Komentatorzy Radia Gdańsk. Ryszarda Wojciechowska z Polski Dziennika Bałtyckiego od alkomatów woli grzywny, choć jak przyznaje „ci, którzy są po prostu kretynami, bez względu na wszystko będą wsiadać za kierownicę”. Tomasz Gawiński, dziennikarz Tygodnika Angora zauważył, że choć przeżywamy teraz prawdziwą falę dyskusji na temat pijanych kierowców, to nie przynosi ona żadnego skutku.

– Od wypadku, do którego doszło w Kamieniu Pomorskim, codziennie słyszymy o kolejnych dramatach. Najpierw Bytom, gdzie pijany wjechał na przejście dla pieszych. Potem mamy motorniczego, to już w ogóle nie do przyjęcia – zawodowy prowadzący. Mimo, że teraz jesteśmy zalani falą dyskusji na ten temat, to dalej kompletnie nic z tego nie wynika.

– Takich wypadków, gdzie sprawcami są pijane osoby od wielu lat jest tyle samo, uważa Maciej Kosycarz z Agencji Fotograficznej KFP. – Tylko nagle, po wypadku w Kamieniu Pomorskim, zaczynamy o tym mówić. To był bardzo dramatyczny, drastyczny wypadek. Ale wypadków z udziałem pijanych kierowców jest codziennie w Polsce bardzo dużo, tylko o tym się nie mówi. A są wypadki, w których ktoś kogoś potrąci, ktoś jest tylko ranny – i to powinniśmy potępiać.

– Samo potępianie to za mało, skomentowała Ryszarda Wojciechowska. – Chciałabym, żebyśmy wrócili do tej dyskusji za rok i zobaczyli co z tego przemiału medialno-politycznego zostanie. Mówić trzeba, ale trzeba mówić rozsądnie.

– Podoba mi się parę rzeczy z tych, które zgłosił premier Donald Tusk, kontynuowała dziennikarka. – Np. grzywny, czyli wysokie kary, bo uważam, że nic tak nie działa na wyobraźnię ludzi jak pieniądz. Oczywiście, będą tacy, którzy są po prostu kretynami i bez względu na wszystko będą wsiadać za kierownicę.

Wojciechowska przyznała, że nie wszystkie pomysły premiera na walkę z pijanymi kierowcami spodobały się jej. – Przyznaję, że w pierwszej chwili pomyślałam, że alkomaty to może nie jest zły pomysł. Ale kiedy posłuchałam znawców tematu, specjalistów, dochodzę do wniosku, że to jest absurdalny pomysł, m.in. finansowo.

Tomasz Gawiński również był zdania, że alkomaty nie rozwiążą problemu. – Pijana osoba, która siada za kierownicę jest dla mnie potencjalnym zabójcą. Musimy sobie wyprać mózgi. Młodzi muszą mieć inną świadomość. A tego się nie robi. Jest za mało akcji społecznych. Musimy przemówić do wyobraźni.

– Mam świadomość, że wszyscy czasem jedziemy „na drugi dzień”, przyznał Gawiński. – Pół roku temu, po tym jak mojemu znajomemu, który jechał „nazajutrz”, czyli był tzw. wczorajszy, zabrano prawo jazdy, zadzwoniłem z pytaniem, gdzie mogę kupić alkomat, który będzie wiarygodny. Najpierw do pani komisarz, która jest rzecznikiem Komendy Wojewódzkiej, ale nic mi nie powiedziała, więc zadzwoniłem do Marka Konkolewskiego z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Usłyszałem, że jakbym chciał kupić sobie taki prawdziwy alkomat, to to jest koszt ok. 4,5 tys. zł.

Dziennikarz zaznaczył, że pomimo tego, że na rynku można znaleźć kilkadziesiąt urządzeń, to wynik jaki pokażą może znacznie odbiegać od tego, co wykaże alkomat policji. – Kupuję alkomat, dmucham i jadę, bo jestem przekonany, że nie mam 0,2, tylko 0,19. Zatrzymuje mnie policja i według alkomatu policyjnego mam 0,25. Oczywiście, mogę pojechać na komendę, ale jadąc nie wiem, czy już mam przekroczone czy jeszcze nie.

Zdaniem Gawińskiego, takie wypadki, jak ten w Kamieniu czy w Gdyni pokazują, że nawet alkomat nie pomoże, gdy udział bierze głupota. – Alkomat nie zastąpi mózgu. Czy ten, co zabił w Gdyni, czy ten z Kamienia – pięć alkomatów by im nie pomogło.

– Podczas wczorajszej konferencji było parę dobrych pomysłów na pijanych kierowców, jak np. grzywny. Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Ale nagle wszyscy się skoncentrowali wokół bezsensownego pomysłu, jakim są alkomaty. I te alkomaty przesłonią całą dyskusję, podsumowała dziennikarka.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj