Plac Solidarności w Gdańsku to nie miejsce dla tęczy

– Ten pomysł to idiotyczna prowokacja, mówił w Komentarzach Radia Gdańsk Marek Ponikowski z TVP Gdańsk. – To wciskanie na siłę, na zasadzie szantażu. Jeżeli nie jesteś za tęczą to jesteś kimś, kto planuje eksterminację homoseksualistów, dodał Piotr Semka z Tygodnika Do Rzeczy. W poniedziałek Anna Strzałkowska ze Stowarzyszenia Tolerado, działającego na rzecz osób LGBT mówiła w Radiu Gdańsk, że Gdańsk jako miasto solidarności powinno mieć swoją tęczę. W ciągu kilku dni do rady miasta w Gdańsku ma wpłynąć wniosek organizacji o postawienie takiej instalacji na Placu Solidarności. Julita Wójcik, autorka warszawskiej tęczy, proponuje żeby instalacja stanęła przy budynku Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.

Zdaniem Romana Daszczyńskiego z Gazety Wyborczej Trójmiasto tęcza nie powinna znaleźć się na Placu Solidarności. – Nie podoba mi się ten pomysł. Kopię jakiejś tęczy w Warszawie mają nam postawić w centralnym punkcie Gdańska. Osoby, które się tego domagają, jak sądzę doskonale wiedzą, że to będzie źródło konfliktów i nic więcej. Placów w Gdańsku jest sporo, a ten ma bardzo specyficzną funkcję. To miejsce, gdzie są organizowane spotkania osób, które w bardzo tradycyjny sposób pojmują patriotyzm.

Podobnego zdania był prowadzący audycję Jacek Naliwajek. – Mam wrażenie, że osoby, które zgłosiły ten pomysł zrobiły taką niedźwiedzią przysługę środowisku LGBT.

Przeciwny umieszczaniu tęczy w ważnym w historii Gdańska miejscu jest też Marek Ponikowski. Przyznał jednak, że sam Plac Solidarności jest konfliktogenny i już niejednokrotnie dochodziło tu do sporów. – Nie będę oryginalny. Też uważam, że pomysł jest idiotyczną prowokacją. Ale z drugiej strony, na Placu Solidarności dochodziło już do konfliktów i bez tęczy. Ilekroć w ostatnich latach pojawiał się tam np. marszałek Sejmu Bogdan Borusewicz, któremu trudno zarzucić, że jest osobą obcą dla tradycji Solidarności, rozlegały się gwizdy. Jak próbował przemawiać prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, też w końcu nie żaden komuch, reakcje były podobne.

Zdaniem dziennikarza, kolejny konflikt źle wpłynąłby na wizerunek tego miejsca. – Jeśli do tego wszystkiego dołożylibyśmy jeszcze awanturę, która niewątpliwie wybuchłaby wokół tęczy, to miejsce to już w ogóle stałoby się miejscem koszmarnym, mówił Ponikowski.

Piotr Semka, z którym połączyliśmy się przez Skype, jest przeciwny tęczy w ogóle niezależnie od miejsca, w którym miałaby stanąć. – Cieszę się, że wreszcie skończyło się udawanie, że tęcza to jest symbol chrześcijański. Bo w taki sposób próbowano ją reklamować. – Nie chrześcijański, tylko starotestamentowy, prostował Marek Ponikowski.

– Ważne, że dzisiaj już pani Wójcik nie ukrywa, że to symbol walki o równouprawnienie osób z mniejszości seksualnych, kontynuował Semka. – Ta cała opowieść o symbolu starotestamentowym, to był typowy przykład oswajania z symbolem, który ma bardzo określoną rolę w pewnym sporze ideowym. Ten symbol na Placu Solidarności byłby przeniesieniem do Gdańska konfliktu, który jest w Warszawie.

Na antenie Radia Gdańsk Semka powiedział, że ci którzy walczą o równouprawnienie środowisk homoseksualnych robią to na siłę. – Przestrzegam tych, którzy chcą dyskutować o problemie osób homoseksualnych z dobrej woli przed polityką demonstracji, zawłaszczania, myślenia pt. „A teraz wsadzimy wam tęczę i zobaczmy co będzie”. Przestrzegam przed taktyką wciskania tego typu symboli, które mają znaczenie w dyskusji politycznej na siłę, na zasadzie szantażu. Jeżeli nie jesteś za tęczą, to jesteś niemal kimś, kto planuje eksterminację homoseksualistów, uważa dziennikarz.

Piotrowi Semce nie podoba się także stanowisko prezydenta Gdańska w tej sprawie. – W całej tej debacie jest pewien element zakłamania. Prezydent Adamowicz zapytany o tęczę nie postawił sprawy wprost, że to jest symbol, który na Placu Solidarności wywoła ostre konflikty. Kluczył mówiąc, że miejsce tęczy jest w Warszawie i „nie zabierajmy tęczy Warszawie, bo wpisała się już w krajobraz tego miasta”. Użył takiej chytrej formuły na zasadzie, jak śpiewał Turnau „nie zabierajcie nam stolicy do Krakowa”. To są kpiny, podsumował Semka.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj