Ministerstwo Sprawiedliwości chce walczyć z „polskimi obozami”. Daszczyński: „Chodzi o to, by majstrować przy Konstytucji”

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt umożliwiający wytaczanie spraw karnych i cywilnych za używanie zwrotów „polskie obozy koncentracyjne”. Zdaniem Jarosława Popka, nowe zapisy w Konstytucji są niepotrzebne. – Takie przepisy są, trzeba tylko ich przestrzegać – mówił w Komentarzach Radia Gdańsk.
Audycję prowadził Jacek Naliwajek. Jego gośćmi byli Roman Daszczyński z portalu gdansk.pl, Marek Ponikowski z TVP3 Gdańsk i Uniwersytetu Gdańskiego, Piotr Semka z tygodnika Do Rzeczy oraz debiutujący Jarosław Popek z Dziennika Bałtyckiego.

WALKA O DOBRE IMIĘ POLSKI

Według resortu sprawiedliwości, nowe przepisy mają pomóc instytucjom państwowym oraz organizacjom pozarządowym w walce o dobre imię Polski. Do pięciu lat więzienia ma grozić za „publiczne i wbrew faktom przypisywanie Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności” za zbrodnie III Rzeszy. – Wpisywanie tego typu zapisów do Konstytucji to absolutna przesada. Przypominam, że choć kwestia obrony dobrego imienia Polski jest bardzo ważna, w Kodeksie Karnym istnieje już zapis, że jeżeli ktoś nas obraża, będzie ścigany. Inna sprawa to skuteczność organów ścigania. Jeśli są takie przepisy, trzeba po prostu ich przestrzegać. Polskie prawodawstwo jest przygotowane, musi być tylko uściślone – ocenił Jarosław Popek.

– Artykuł 133 KK mówi o znieważeniu narodu lub Rzeczypospolitej Polskiej. Istnieje taki artykuł, wystarczy go stosować. Ministerstwo chce podnieść karę do pięciu lat. Chodzi chyba o to, by majstrować przy Konstytucji – dodał Roman Daszczyński.

IPN PRZECIWKO ZACHODNIM MEDIOM

Zdaniem Piotra Semki ważne jest, by Instytut Pamięci Narodowej z urzędu występować sądownie przeciwko instytucjom, które używają obraźliwego dla Polski określenia. – Tego typu wątki na pewno zaszkodzą tej sprawie, bo od razu podzielą Polaków. Dyskusja zejdzie na tor tego, czy można zmieniać Konstytucję. Powinny być dwa zapisy. Po pierwsze wyraźne sankcje za to, że ktoś sugeruje, że Polska brała udział w eksterminacji Żydów. Po drugie, powinien być zakaz używania określenia „polskie obozy śmierci”. Po trzecie, IPN powinien występować sądownie przeciwko zachodnim mediom, które używają tego sformułowania – powiedział dziennikarz w Radiu Gdańsk.

– Generalnie, pomysł jest taki, żeby stworzyć precedens i bez większości konstytucyjnej zmienić ustawę zasadniczą  – dodał Marek Ponikowski.

NIE MOŻEMY WYMACHIWAĆ TOPOREM

Określenia typu „polskie obozy śmierci” pojawiają się w felietonach i artykułach zachodnich redakcji. Zdaniem Piotra Semki potrzebni są ludzie, którzy będą w stanie dotrzeć do osób, które takich zwrotów używają. – W tej sprawie trzeba dobrych fachowców. To nie mogą być ludzie wymachujący toporem, tylko tacy, którzy znają mentalność Zachodu. Nie można krzyczeć, że Polska jest obrażona. Dlatego w IPN powinien być zespół specjalistów, którzy wiedzą, jakim stylem to robić – mówił Piotr Semka.

– W zachodnich redakcjach większe wrażenie zrobią setki listów od urażonej Polonii niż oskarżenie polskiego prokuratora – dodał Roman Daszczyński.

Posłuchaj audycji:

Anna Michałowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj