„Dobrze, że kończy się eksperyment z gimnazjami”, „Reforma wprowadza chaos”. Komentatorzy o zmianach w edukacji

Osiem lat szkoły powszechnej, potem liceum, technikum zawodowe lub szkoła branżowa. Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada reformę oświaty. Zmiany mają wejść w życie już w przyszłym roku. – Dobrze, że kończy się nieudany eksperyment z gimnazjami – skomentował w Radiu Gdańsk Piotr Semka. – Poczekajmy na konkrety – tonował emocje Jarosław Popek.

Według propozycji resortu, nauka w szkole powszechnej miałaby trwać osiem lat, a w liceum – cztery lata. W związku z tym znikają gimnazja. Uczniowie oprócz liceów będą mieli do wyboru także pięcioletnie technikum zawodowe lub dwustopniową szkołę branżową. Minister Anna Zalewska chce, żeby projekt ustawy zmieniającej system edukacyjny wpłynął do sejmu najpóźniej w październiku tego roku. Resort planuje wprowadzić zmiany w 2017 roku. Rekrutacja do nowych czteroletnich liceów ma się natomiast zacząć za trzy lata.

Konkretne skutki reformy były głównym tematem Komentarzy w Radiu Gdańsk. Audycję prowadził Jacek Naliwajek, a jego gośćmi byli Marek Ponikowski z Uniwersytetu Gdańskiego, Piotr Semka z tygodnika Do Rzeczy oraz Jarosław Popek z Dziennika Bałtyckiego.

POCZEKAJMY NA KONKRETY

Jarosław Popek podkreślił, że chciałby zobaczyć gotową ustawę ze wszystkimi konkretami. Jego zdaniem w zapowiedzi minister Anny Zalewskiej jest wiele znaków zapytania. – Poczekajmy na konkrety. Podoba mi się powrót do ośmioletniej podstawówki i likwidacja gimnazjów. Chcę jednak zobaczyć konkret, czyli gotową ustawę. Nie podoba mi się przedłużenie o rok edukacji wczesnoszkolnej. Teraz to trzy lata, a mają być cztery klasy. Chyba niepotrzebnie. Zależy mi, by określić ramy programów nauczania. To jest bardzo istotne – tłumaczył dziennikarz.

KONIEC EKSPERYMENTU Z GIMNAZJAMI

Piotr Semka pozytywnie ocenia propozycję likwidacji gimnazjów. – Nie znam się na tych sprawach, ale jestem zadowolony, że kończy się eksperyment z gimnazjami. To nie kwestia stosunku do przeszłości. Nie mówmy o szkole jak za PRL. Wybór takiej formuły jest kwestią decyzji. Jeżeli PiS nie ukrywał, że jest za usunięciem gimnazjów to nie dziwmy się, że teraz to wprowadza. Wiele osób będzie się zastanawiać, jak zapewnić miękkie przejście dzieci. Druga kwestia to lęk nauczycieli gimnazjów, że znajdą się na lodzie. Można te wszystkie sprawy obgadać ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. Boję się hasła obrony gimnazjum do upadłego. Jeśli się z tego zrobi hasło KOD, będzie to niemądry kierunek dyskusji – dodał dziennikarz tygodnika Do Rzeczy.

MAŁE DZIECI ZNOWU BĘDĄ Z STARSZYMI

Z kolei Marek Ponikowski uważa, że reforma wprowadza niepotrzebny chaos i bałagan. – Zrobiono dziwaczną rzecz z początkiem szkoły, czyli z sześciolatkami. To wielki bałagan. Teraz będą puste klasy i zwalnianie nauczycieli, a za rok trzeba będzie ich szukać. W 2019 roku wejdą czteroletnie licea i konsekwencje będą takie, że grupa ostatnich absolwentów starego systemu będzie się uczyć o rok dłużej. Nikt nie wie, jak to naprawdę będzie wyglądać. Wszystko jest skomplikowane. Małe dzieci miały być oddzielone od starszych, a teraz będzie chyba odwrotnie – skomentował w Radiu Gdańsk.

Posłuchaj audycji:

Anna Michałowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj