Komentatorzy o zamieszaniu wokół Budżetu Obywatelskiego: „To, co się stało po artykule, było próbą zastraszenia”

Aby wziąć udział w głosowaniu w gdańskim Budżecie Obywatelskim niezbędne było podanie numeru PESEL, imię, nazwisko, dzielnicę zamieszkania, adres e-mail lub numer telefonu, a także zaakceptowanie zgody na przetwarzanie danych osobowych. Okazało się jednak, że w praktyce system otwiera furtkę do manipulacji na szeroką skalę. Tak wynikało z artykułu, który pojawił się ostatnio na portalu Trójmiasto.pl? Co o Budżecie Obywatelskim mówi ta cała sytuacja?

Gośćmi Sylwestra Pięty byli Małgorzata Puternicka – dziennikarka mediów społecznościowych i Krzysztof Koprowski z Trójmiasto.pl.

– Jestem zdumiona tą całą sytuacją. Urząd miasta, pani prezydent Dulkiewicz i jej rzecznik przede wszystkim nie zareagowali prawidłowo. Portal Trójmiasto.pl dał szansę miastu szansę na to. Mogli przerwać głosowanie albo coś zmienić, a także wycofać głos oddany za prezydent Dulkiewicz, o co zresztą Trójmiasto.pl zabiegało. Według mnie to co się stało dalej, czyli zapowiedź zaskarżenia do prokuratury działania dziennikarza, było próbą zastraszenia. Tak przynajmniej to odebrałam – mówiła Małgorzata Puternicka.

– Myślę, że w XXI wieku, kiedy mamy masę systemów do logowania, trzeba wykazać się pewną odpowiedzialnością, jeśli chodzi o weryfikację danych osobowych. Trudno sobie wyobrazić, że logujemy się do banku podając tylko numer pesel i zatwierdzając, że jest on prawidłowy i w ten sposób wykonujemy przelewy. Jakaś weryfikacja jest niezbędna. W swoim artykule pokazałem, kiedy zostały oddane głosy, adres e-mail jest znany przez urzędników. Te głosy są bardzo łatwe do odnalezienia i usunięcia – dodał Krzysztof Koprowski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj