Czy strajk nauczycieli dzień po wyborach ma sens? „Nauczyciele pokazują, że to nie jest akcja polityczna”

Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłosił nową formę strajku w szkołach. 15 października nauczyciele zaczynają bezterminową akcję protestacyjną, polegającą na wykonywaniu tylko tych czynności, które są opisane w przepisach prawa oświatowego. Sprawę komentują Michał Stąporek z portalu Trójmiasto.pl oraz Andrzej Potocki z tygodnika „Sieci”.

– Jaki sens ma rozpoczynanie strajku dzień po wyborach? – pyta prowadzący audycję Sylwester Pięta.

– Ma dużo sensu, bo nauczyciele mogą teraz z czystym sumieniem powiedzieć, „To nie jest strajk polityczny, my wiemy, że będzie już po wyborach. Nasze problemy są problemami niezależnie od tego, kto sprawuje władzę. Usłyszcie nas, zobaczcie, jak wygląda nasza praca”. Uwagę na to zwraca zwłaszcza forma strajku, czyli wykonywanie tylko tych obowiązków, które są narzucone nauczycielom przez przepisy prawa oświatowego i wyłącznie w zakresie 40-godzinnego pensum. To jest świetny pomysł na powiedzenie Polakom: „Wy się z nas śmiejecie, że pracujemy 18 godzin w tygodniu, ale tak nie jest. Zobaczcie, co się stanie, kiedy będziemy pracowali przepisowe 40 godzin, a nie więcej – odpowiada Michał Stąporek.

– Nauczyciele wyciągnęli wnioski z pierwszego strajku, kiedy stawiali na szali kwestię matur, potem egzaminów do gimnazjum. To społeczeństwo odczuło, a głównie rodzicie, jako uderzenie w uczniów, co w przypadku nauczycieli i ich protestu było niedopuszczalne. (…) Byś może na złagodzenie tego protestu ma niezbyt duże poparcie tego strajku. ZNP zrobiło ankietę wewnętrzną, której wyniki pokazały, że za strajkiem było 49 proc. respondentów, moim zdaniem to pokazuje, że ok. 18 proc. wszystkich nauczycieli jest za strajkiem. (…) Poza tym ważna jest postawa samego pana Broniarza (Sławomir Broniarz – prezes ZNP), który będzie miał wybory w ZNP bodajże w listopadzie. Podbije sobie parę punktów – Andrzej Potocki.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj