„Droga do dyplomatycznego rozwiązania konfliktu została zamknięta”. Komentatorzy analizują prawdopodobieństwo wybuchu wojny

Na to, co dzieje się na styku Rosji i Ukrainy, patrzy dziś cały świat. Czy konflikt jeszcze się zaostrzy i przerodzi w regularną wojnę, która wpłynie na zmianę poziomu bezpieczeństwa w Europie? O inwazji Rosji na Ukrainę, zagrożeniu integralności międzynarodowej oraz załamaniu się dotychczasowej architektury bezpieczeństwa w Europie zachodniej i wschodniej flanki NATO dyskutowano w „Komentarzach Radia Gdańsk”.

Gośćmi Andrzeja Urbańskiego byli prof. Grzegorz Grochowski, politolog WSSE, prezes Fundacji Wiem i Umiem oraz Tomasz Jędruchów, korespondent TVP, przebywający obecnie w Kijowie na Ukrainie.

– Wydawać by się mogło, że Ukraińcy powinni się obawiać pełnowymiarowej agresji Rosji. Ale już niemal do znudzenia powtarzają wszyscy, z którymi rozmawiamy, że są już przyzwyczajeni do wojny. A problem leży zupełnie gdzie indziej. Po pierwsze uznanie niepodległości tych separatystycznych, samozwańczych republik de facto torpeduje porozumienia mińskie. To oznacza, że zamknięta została droga do dyplomatycznego rozwiązania tego konfliktu. Wiadomo też, że jeśli Rosja zdecydowała się na wprowadzenie swoich wojsk na teren ługańskiej i donieckiej republiki, a w świetle prawa międzynarodowego jest to cały czas terytorium Ukrainy, to możemy śmiało powiedzieć, że teraz mamy już rosyjskie wojska na terenie Ukrainy. I trzecia rzecz, która naprawdę niepokoi Ukraińców i do której się przygotowują, to jest to, że Rosja, jeśli decyduje się na uznanie ługańskiej i donieckiej republiki w granicach, które one same proklamowały, czyli nie tych ziem, które mają pod kontrolą, ale całego obwodu Donieckiego i Ługańskiego, no to już naprawdę trzeba szykować się na regularną wojnę – wyjaśniał przebywający w Kijowie Tomasz Jędruchów.

– Jest to sytuacja niepokojąca, dostarczająca poczucia lęku, a nawet paniki. Słowo „wojna” jest tu odmieniane przez wszystkie przypadki. Jednocześnie napływają informacje merytoryczne, które powinny równoważyć emocje i pokazywać, że sytuacja nie jest przesądzona. Trwa bitwa, przede wszystkim ekonomiczna. Należy liczyć na to, że nie wszystkie strony przewidziały wszystkie ruchy. Chodzi mi tu o szefa Rosji, który, mam nadzieję, nie wszystko przekalkulował i że któreś z działań Zachodu w jakiś sposób go zaskoczą, dotkną i wpłyną na jego plany – powiedział z kolei prof. Grzegorz Grochowski.

– Wydawać by się mogło, że po 2014 roku Putin nie może bardziej zniechęcić do siebie Ukraińców, a tymczasem udało mu się. Ukraińcy są bardzo świadomi swojej państwowości, po 2014 roku szczególnie im zależy na utrzymaniu niezależności i suwerenności. I jeśli ktoś im próbuje to odebrać, to nie jest zaskoczeniem, że używają bardzo ostrych i nieparlamentarnych słów, zabierając głos w tej kwestii. Zdecydowana większość z nich absolutnie nie dopuszcza do siebie tego, co mówi Putin i tym bardziej mobilizuje ich to do obrony. Bo przecież im chodzi o ojczyznę – skomentował Tomasz Jędruchów.

Prowadzący audycję podkreślił, że biorąc pod uwagę obecną sytuacje musimy przygotowywać się na wojnę, która dotyczy całej Ukrainy. Zwrócił też uwagę na aspekt militarny.

– Jeśli chodzi o nasze wysiłki, niedawno dotarły do mnie informacje o działaniach, mających na celu wzmocnienie polskich sił zbrojnych. Są one w jakiś sposób uspokajające. Oczywiście na to będą musiały się znaleźć środki i nieco czasu to potrwa. Ale dobrze, że takie informacje się pojawiają, bo tak w zasadzie trzeba działać. Ale największym gwarantem naszego bezpieczeństwa jest przynależność do sojuszu NATO – podkreślił prof. Grzegorz Grochowski.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj