Donald Tusk zapowiada podwyżki dla tzw. budżetówki. „Za jego rządów były tylko podwyżki VAT”

(Fot. Radio Gdańsk)

Donald Tusk obiecuje 20 proc. podwyżki wynagrodzeń w budżetówce. Tymczasem za jego rządów były największe protesty. W audycji „Komentarze Radia Gdańsk” wspominali je Marek Formela z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Piotr Piotrowski, wykładowca akademicki i publicysta „Gościa Niedzielnego”.

Lider PO Donald Tusk postulował w poniedziałek w Starachowicach 20-procentową podwyżkę dla pracowników tzw. budżetówki, czyli służby zdrowia, oświaty, kultury oraz urzędników. Dodał, że 20-proc. podwyżka dla „budżetówki” to koszt rzędu 30 mld zł rocznie.

Piotr Piotrowski stwierdzał, że obietnice składane przez Donalda Tuska są całkowicie niewiarygodne. – Wystarczy sięgnąć do różnych źródeł internetowych. Przez siedem lat było 0 proc. podwyżki. W ogóle nie było pieniędzy, pamiętamy słynne słowa ministra Jan Vincenta Rostowskiego, potem z kolei premier Tusk mówił, że te pieniądze miały być gdzieś zakopane. Podwyżki oczywiście były, ale podatku VAT, czego przedsiębiorcy do dzisiaj nie zapomnieli. W wielkim skrócie to kolejne populistyczne gadanie, które nic nie wnosi – oceniał.

Marek Formela również negatywnie ocenił wiarygodność byłego premiera. – O Donaldzie Tusku wiele mówi to, że liczy na to, iż Polacy mają słabą pamięć. Otóż to nie jest prawda. W 2007 roku Tusk powiedział, że trzeba podnieść płace w sektorze publicznym. To była deklaracja złożona oficjalnie przez premiera rządu w expose, które jest rodzajem programu gospodarczego i politycznego. Zauważył też, że w gospodarce wolnorynkowej każdy musi czerpać proporcjonalnie do nakładu pracy i jej efektów, chociaż w Polsce jest społeczna gospodarka wolnorynkowa. To znaczyłoby, że Donald Tusk uważał, iż pracownicy sektora publicznego, uzyskując niskie wynagrodzenia, zasługują na nie, bo czerpią proporcjonalnie do wkładu pracy – wskazywał.

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj