Przekop Mierzei Wiślanej: pierwsze statki popłyną już w przyszłym roku. „Ogromna szansa dla regionu, który doświadcza największego bezrobocia w kraju”

Po zakończeniu przekopu Mierzei Wiślanej powstanie droga wodna, która połączy Zatokę Gdańską z Zalewem Wiślanym. Pierwsze jednostki mają przepłynąć nowym kanałem żeglugowym już w przyszłym roku. Jakie stwarza to szanse dla portów i regionu? M.in. o tym w audycji gospodarczej „Ludzie i pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała z Piotrem Frankowskim, redaktorem naczelnym „Namiarów na Morze i Handel”, oraz Arkadiuszem Zglińskim, dyrektorem Portu Morskiego Elbląg.

– Realizowana budowa nowej drogi wodnej daje ogromne szanse elbląskiemu portowi. Ale nie tylko. To otwiera także nowe możliwości dla wszystkich portów nadzalewowych, zarówno po stronie województwa pomorskiego, jak też województwa warmińsko-mazurskiego. Pomysł budowy przekopu nie jest niczym nowym, pierwsze próby były podjęte już w 1577 roku, kiedy Stefan Batory silnie rozwijał polskie porty. I port w Elblągu był jednym z głównych, działającym gospodarczo i rozwijającym miasto oraz region. Sama inwestycja, realizowana obecnie, zapewnia niczym niezakłócony dostęp do portu, marin i obszarów turystycznych, tym samym zacierając różnice między dużymi ośrodkami metropolitalnymi a mniejszymi ośrodkami gospodarczymi. To stwarza ogromne szanse na rozwój regionu, który do tej pory doświadczał największego bezrobocia w kraju – powiedział Arkadiusz Zgliński.

– Ja mam mieszane uczucie odnośnie tej inwestycji. Z jednej strony zawsze trzymałem kciuki za rozwój portu w Elblągu. Ale patrząc z drugiej strony – w kontekście próby „sprzedania” tej inwestycji jako biznesowej, takiej, która ma diametralnie zmienić pozycję portu w Elblągu – pojawiają się pytania o koszty, stopę zwrotu i wielkość obsługiwanych ładunków. W tym aspekcie jest najwięcej emocji i trwa najgorętsza polemika. Parametry dostępu do portu będą poprawione, ale nie będą to parametry współczesnych, nowoczesnych portów morskich. Będą raczej takie, jak portów środkowego wybrzeża (Darłowo, Ustka), czyli tych zaliczających się do małych i obsługujących statki do czterech metrów zanurzenia i stu metrów długości. A takich statków na Bałtyku nie ma zbyt wiele – argumentował z kolei Piotr Frankowski.

Prowadząca i goście rozmawiali też o tym, jak budowa kanału wpłynie na skrócenie wodnej drogi transportowej, wpływie inwestycji na bezpieczeństwo narodowe i aspektach ekonomicznych oraz związanych z ruchem turystycznym.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj