Polski rząd skutecznie walczy z kryzysem. Eksperci: robi to, na co poprzednicy się nie odważyli

(fot. Radio Gdańsk)

Rząd szuka pomysłów na zatrzymanie wzrostu cen energii, na przykład poprzez obniżenie marż spółek, wytwarzających ją. Pomysły przedstawia również Unia Europejska, proponując między innymi emisję kolejnych euroobligacji. W jakim stopniu skutki kryzysu energetycznego odczują Polacy? W audycji „Ludzie i Pieniądze” Olga Zielińska zapytała o to Macieja Wośkę, redaktora naczelnego „Gazety Bankowej”, oraz Konrada Wernickiego z „Tygodnika Solidarność”.

Konrad Wernicki skoncentrował się na działaniach rządu. – Nadzieja jest w tym, że polski rząd robi to, na co nie mogły odważyć się poprzednie rządy, czyli próbuje przeciągnąć ciężar kryzysu na wielkie korporacje i przedsiębiorstwa, a nie na resztę społeczeństwa. Mamy oczywiście kryzys energetyczny wywołany wojną i cierpi na nim większość społeczeństwa, zwykli ludzie, którzy codziennie pracują, wychowują dzieci, a w tym czasie korporacje, duże przedsiębiorstwa się wzbogacają, bo akurat ich branża ma nadmiarowe zyski z tego powodu, że jest wojna i kryzys; to nie tylko firmy z branży energetycznej, ale też często te, które sztucznie podbijają swoje marże, po prostu wykorzystując sytuację. Jest narracja, że skoro jest wojna, to jest też kryzys i wszędzie musi być drożej; a wcale tak nie jest, są firmy, których koszty aż tak nie wzrosły, a mimo to ich marże zwiększyły się o kilkaset proc. – wskazywał.

Eksperci odnieśli się też do zagadnienia emisji unijnych obligacji. Obaj co do zasady ocenili projekt pozytywnie, ale wskazywali na różne „ciemne strony”. Konrad Wernicki określił go jako „ciekawy pomysł, który ma dwie strony medalu”. – Pierwsza jest taka, iż szlak został przetarty przez pandemię COVID-19 i zakup szczepionek przez całą Unię Europejską; pamiętamy początek pandemii, kiedy wszyscy obawiali się, że może Niemcy albo inne większe państwa wykupią wszystkie szczepionki, a dla mniejszych nic już nie zostanie. Moim zdaniem unia zareagowała tutaj bardzo dobrze; dzięki wspólnej solidarności szczepionki zakupiono jako jeden podmiot, a porem rozdysponowano je według potrzeb poszczególnych państw. Teraz chce się zrobić podobnie na przykład z gazem: żeby Unia Europejska kupiła go jako jeden duży podmiot, a potem się go rozdysponuje. Ciemna strona jest taka, że to będzie kolejny krok ku federalizacji Unii Europejskiej, co rodzi pewne zagrożenia w późniejszych latach, bo skoro unia teraz znowu zakupi jako superpaństwo energię i będzie ją rozdysponowywać, to kto wie, czy później może jakieś inne decyzje nie uderzą w nas. Teraz stratni będą Niemcy, ale akurat w tym aspekcie my wychodzimy na plus, bo będziemy zabezpieczeni – podkreślał.

Na inne aspekty zwrócił uwagę Maciej Wośko. – Nie obawiałbym się tak bardzo federalizacji ani zagrożenia związanego z uruchomieniem mechanizmów wspólnotowych. Powiedziałbym natomiast, że w pandemii bardzo długo nie widzieliśmy tej wspólnej polityki unijnej; zakup szczepionek był rzeczywiście pierwszym i jednym z niewielu takich elementów wspólnotowych, które miały pomóc wszystkim krajom członkowskim Unii Europejskiej w poradzeniu sobie z pandemią. Przypomnę tylko, że decyzje dotyczące locldownów były podejmowane przez pojedyncze kraje, podobnie jak decyzje dotyczące tarcz antykryzysowych; Polska była jednym z pierwszych krajów, które uruchomiły cały system wsparcia i pomocy. Teraz mam wrażenie, że niestety Komisja Europejska, Bruksela, administracja unijna cały czas nie zrozumiały, że jeśli mamy tworzyć wspólnotę krajów, to pewne sytuacje wymagają właśnie takich sprawnych i wspólnych działań. To się nie dzieje; dość przypomnieć potężną awanturę pomiędzy krajami unijnymi sprzed dwóch dni, kiedy okazało się, że Niemcy wpompują w gospodarkę, właśnie w związku z kryzysem energetycznym, potężną kwotę, nieosiągalną dla innych krajów, bo zapowiedzieli 200 miliardów euro. Nawet Francuzi powiedzieli, że to nie fair, że to nie tak miało być, że mieliśmy robić coś razem; Włosi też odezwali się, że nie wszystkich stać na tak potężny zastrzyk, że to znowu budowanie na kryzysie gospodarki konkurencyjnej wobec innych. Mam wrażenie, że pewne procesy wspólnotowe szawnkują, a euroobligacje są jednym z elementów już przećwiczonych i w związku z tym dość łatwych do przeprowadzenia. Ale cały czas czekamy i nie udaje nam się przekonać pozostałych krajów do zawieszenia handlu emisjami EU-ETS; to cały czas leży na stole i czekamy na konkretną decyzję, bo wszyscy mamy świadomość tego, że to ma bezpośredni wpływ na przykład na ceny energii – mówił.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj