Zakaz handlu nie tylko w niedzielę, ale też w poniedziałek? Eksperci oceniają niemiecki pomysł

(Fot. Radio Gdańsk)

Zakaz handlu w niedziele obowiązuje w Polsce od 2018 roku, a wprowadzająca go ustawa miała przede wszystkim zabezpieczyć interesy pracowników. Niektóre sieci handlowe na różne sposoby próbowały omijać ten przepis. A tymczasem w Niemczech ze względu na wysokie ceny energii rozważane są takie pomysły oszczędnościowe, jak skrócenie godzin otwarcia sklepów czy zamknięcie ich również w poniedziałek. Jak z perspektywy czasu eksperci oceniają obowiązujący w Polsce od 2018 roku zakaz? Co sądzą o niemieckim pomyśle? W audycji „Ludzie i Pieniądze” Olga Zielińska zapytała o zdanie Ewę Podgórską-Rakiel, pełnomocnika zarządu Pracodawców Pomorza, oraz Pawła Dołkowskiego, prezesa Pomorskiego Hurtowego Centrum Rolno-Spożywczego Renk.

– Zakaz handlu w niedzielę to jest kwestia trudna, przez różne grupy różnie postrzegana. Z punktu widzenia biznesowego zapewne byłoby dobrze, aby handel w niedzielę był otwarty. Jednak pracodawcy przyzwyczaili się już, że te sklepy są zamknięte, a poza tym cały czas mamy rynek pracownika, w związku z czym jest problem z ewentualnym personelem na te weekendy. Nawet gdyby sklepy miały być otwarte, to byłby problem z zatrudnieniem – tłumaczyła Podgórska-Rakiel. – Ja jednak uważam, że jeżeli chodzi o zamykanie sklepów w niedzielę, to musimy brać pod uwagę, że jest to jednak trochę kwestia wyboru. Ja na przykład jestem wykładowcą i moi studenci pracowali w weekendy. Teraz już nie pracują, a przynajmniej nie w handlu. Mogą pracować w restauracjach. Zastanawiam się, czy w ogóle musimy narzucać takie odgórne zakazy. To jest jednak wolny rynek. Być może kwestia tych wysokich cen energii jest rzeczywiście powodem, abyśmy ewentualnie rozważyli zamykanie sklepów. Nie tylko sklepów zresztą, bo też już słyszymy o zamykaniu szkół. Czy to będzie powód zamykania działalności gospodarczych? Być może. Moim zdaniem powinniśmy jednak umożliwić ten wolny rynek i pozwolić, aby to przedsiębiorcy decydowali i trochę też pracownicy, którzy przecież mają swobodę wyboru, czy chcą pracować w handlu, czy chcą pracować gdzieś indziej. Jako wykładowca też pracuję w weekendy, pani jako radiowiec też – dodawała.

– Nas, jako Renk, na pewno nie ucieszyłoby zamknięcie handlu. Problem pracy w weekendy, w niedzielę, a też i w sobotę – a przecież przypomnijmy, że jesteśmy w Gdańsku, z którym ściśle wiąże się 21 postulatów sierpniowych, z których jeden mówił: “wolna sobota” – jest zauważalny. Wyszedł trochę chichot historii. Parę lat demokracji, kapitalizmu i pracownicy nie dość, że mieli zawłaszczoną sobotę, to jeszcze i niedzielę na rzecz pracy. Szacunek dla Solidarności, która jednak coś wywalczyła – odpowiadał Paweł Dołkowski. – Popatrzmy na potrzeby poszczególnych grup. Przedsiębiorca będzie liczył zyski i będzie robił wszystko, żeby podnosić majątek swojej firmy. Z drugiej strony jest pracownik, ponieważ dziś mamy rynek pracownika, który decyduje o tym, czy chce pracować, czy nie. Ta ustawa, która weszła, robi pewne wyjątki. Właściciele małych sklepów mogą mieć w niedzielę otwarte swoje przedsiębiorstwa. Ci mali mają dzisiaj trudno ze sklepami sieciowymi. Wielkopowierzchniowe sklepy zawłaszczają rynek. Średnio to już jest 60% rynku i 40% dla tych małych, którzy muszą się w tym wszystkim odnaleźć. Więc weekendy są szansą. Jak popatrzymy na 2018 rok, to w statystykach było badane to, czy zamknięcie sklepów w weekendy będzie powodowało spadek przychodów. No i okazało się, że właśnie nie, a przychody zwiększyły się o 17,5%, bo Polacy szli w piątek lub sobotę robić zakupy na pozostałe dni i kupowali więcej produktów, niż normalnie by potrzebowali, ponieważ jako społeczeństwo odzwyczailiśmy się od takiego planowanego robienia zakupów. Więc te przychody i zyski sklepów wielkopowierzchniowych wzrosły. Punkt widzenia jest zależny od punktu położenia. Pracownik chce być z rodziną w weekend jak chyba każdy z nas. Chciałby ten czas wykorzystać dla siebie. Z punktu widzenia biznesowego, chcemy zwiększać przychody. To kwestia wypracowania jakiegoś konsensusu – podsumowywał prezes Renk. – Dzisiaj wydaje się, że to, co mamy, daje szansę dla tych małych firm, które mogą podnosić swoje budżety i w jakiś sposób radzić sobie w tej trudnej, a w przyszłym roku może jeszcze trudniejszej sytuacji – dodawał.

Posłuchaj całej audycji:

ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj