Tłustoczwartkowe pączki droższe niż rok temu. „Ceny w niektórych miejscach są zaskakujące”

(Fot. Pixabay)

W tłusty czwartek, czyli święto wszystkich łasuchów, w audycji „Ludzie i Pieniądze” zastanawialiśmy się nad tym, ile kosztują pączki w czasie inflacji i ile jesteśmy w stanie za nie zapłacić. Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Bogusławem Wieczorkiem, doradcą zarządu Olivia Center i Maciejem Wośką, redaktorem naczelnym „Gazety Bankowej”.

– Cena najdroższego pączka to smak prestiżu i renomy, który za tym idzie. Jeśli ktoś będzie chciał znaleźć pączki w rozsądnych cenach, to zdecydowanie znajdzie. Tydzień temu zapytaliśmy wszystkich pracowników czy wolą pączka, czy koktajl tropikalny. Wyniki były dla nas zaskakujące, bo ponad 30 proc. osób zdecydowało się na koktajl. Zawsze jest alternatywa, by uprzyjemnić sobie ten dzień. Zauważyliśmy, że przy tłustych czwartkach i innych okazjach ludzie bardzo chętnie odwiedzają biuro. Pączek to pretekst, by spotkać się ze znajomymi, poświętować i udzielić małej nagrody – ocenił Wieczorek.

– Trzeba spróbować kilku różnych pączków, by później porównywać i dyskutować. W tym roku dyskusję o tym, kto zjadł jakiego pączka, zastąpi dyskusja o tym, kto zjadł droższego. Ceny w niektórych miejscach są zaskakujące. Dyskusje na temat najdroższych pączków w Warszawie zaczęły się kilka dni temu. Za każdym razem zastanawiam się, co może takiego być w pączku, aby kosztował on 18 złotych. Zasada pozostaje niezmienna. Pączek tłustoczwartkowy ma być przyjemnością, pewnego rodzaju nagrodą i zaspokojeniem zachcianki na coś słodkiego. Jest sposób myślenia, że jest tłusty czwartek, więc w nagrodę należy nam się coś słodkiego, dobrze nadziany i dobrze wypieczony pączek – zaznaczył Wośko.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj