Rekordowa liczba niewypłacalnych firm w Polsce. „Trend dotyczy niedużych przedsiębiorstw”

Od stycznia do czerwca niewypłacalność ogłosiło już 2528 firm – to prawie tyle, ile w ciągu całego ubiegłego roku, kiedy upadły 2752 przedsiębiorstwa. Eksperci podkreślają, że wskaźnik niewypłacalności od kilku lat ma tendencję wzrostową. Jest to widoczne w najnowszym raporcie firmy Coface, z którego dane właśnie przedstawiamy. Co gorsza, liczba upadających firm zwiększyła się o 48 procent w stosunku do drugiego półrocza ubiegłego roku. Z jakimi problemami dziś mierzą się przedsiębiorcy i czy rzeczywiście widać tę niewypłacalność gołym okiem? O tym Iwona Wysocka rozmawiała w programie „Ludzie i Pieniądze” z Adamem Protasiukiem, wiceprezesem Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza, oraz Romanem Walasińskim, wieloletnim menadżerem w ochronie zdrowia i honorowym konsulem Peru.

– Efekt inflacyjny musiał spowodować takie, a nie inne procesy na rynku. W Europie już dawno śledziliśmy z wyprzedzeniem, że firmy mają problemy, głównie płynnościowe. Mam wrażenie, że jest to świadoma polityka globalna banków, które bardzo dużo zarobiły, jeśli chodzi o pandemię. Cały ten dodruk pieniądza przechodził przez system bankowy i tam pozostało bardzo dużo środków, co widać w rankingach wyników banków. To nie jest normalne, że z jednej strony radykalnie ograniczamy akcję kredytową, a z drugiej strony bank generuje nadzwyczajne zyski, skoro żyje tak naprawdę z udzielania tych kredytów. Widać na poziomie globalnym, że banki są w dobrej kondycji, nie mają presji na to, żeby udzielać tych kredytów. W związku z tym mamy to co mamy, czyli brakuje pieniądza w obiegu gospodarczym, a efekt tego jest taki, że firmy słabsze, które nie mają odłożonych zaskórniaków finansowych, niestety są zmuszane do zawieszania, zamykania działalności. Mam wrażenie, że u nas jeszcze nałożył się dodatkowy element, zmiana przepisów dotyczących restrukturyzacji. Jest ona odmienną formą od upadłości i łatwość tego procesu powodowała, że te firmy już tak nie walczą, żeby utrzymać swoją działalność. Po prostu idą w tą restrukturyzację, bo jest taka możliwość, jest mnóstwo kancelarii na rynku, które takie procesy prowadzą. Przedsiębiorca czuje się w tym momencie zabezpieczony i nie robi wszystkiego, żeby utrzymać tą firmę – tłumaczył Protasiuk.

– Nie wolno nam zapominać o otoczeniu, które jest nadzwyczajne dla biznesu od 2020r.: pandemia, sytuacja na naszych granicach, wojna, pozrywane ciągi dostaw i handlu. Powoduje to wszystko, że rzeczywiście mamy do czynienia z sytuacją ekstraordynaryjną, wyjątkową. Statystycznie rzecz ujmując, mamy do czynienia z takim trendem, który szczególnie, jeśli chodzi o upadłości, czy to konsumenckie, czy biznesowe – dotyczy przedsiębiorstw niedużych, gdzie dojrzałość biznesowa czy doświadczenie biznesowe nie dają jeszcze podstaw do uniknięcia tych sytuacji. Stąd też wydaje się, że jest to ciekawy okres dla obserwacji rynku, aby móc się odnaleźć może w innej branży, może w innych usługach. Widzimy, co się dzieje z branżą gastronomiczną, która fantastycznie rosła do 2020r., a która w tej chwili przeżywa turbulencje. Myślę też, że z tego coś dobrego wyniknie. Na pewno nie możemy zapominać o sytuacji globalnej i tym, że jest ona dniem codziennym dla polskich przedsiębiorców. Może to i dobrze, że jesteśmy włączeni w taką skalę globalną, żeby móc też w przyszłości, w dobrych sytuacjach, korzystać z takiego rynku – zaznaczył Walasiński.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj