Sopot droższy od Dubaju? „Mieszkania kosztują tyle, ile jesteśmy w stanie za nie zapłacić”

(fot. Radio Gdańsk)

Średnia cena mieszkań za metr kwadratowy w Sopocie jest powyżej średniej ceny za metr kwadratowy w Dubaju – tak wynika z zestawienia Polskiego Rynku Nieruchomości z danymi CBRE o największym mieście Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Polski kurort jest droższy nawet teraz, kiedy ceny w Dubaju biją rekordy, jak na tamte rejony i są napędzone zakupami emigrujących Rosjan. Średnia cena za metr kwadratowy w największym mieście Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyniosła w ubiegłym miesiącu w przeliczeniu około 15 300 złotych, a w Sopocie prawie 15 700 złotych za metr kwadratowy. Jaka jest zatem przyszłość polskiego rynku nieruchomości? Odpowiedzi na to pytanie razem z Iwoną Wysocką w audycji „Ludzie i Pieniądze” szukali Przemysław Kitowski z firmy Mudita oraz Maciej Wośko, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”. 

– Bardzo pięknie mamy pokazane prawo popytu i podaży, które działa, jak widać, bez zarzutu. Musimy sobie uświadomić, że Dubaj to miejsce, gdzie jeszcze jeszcze jakiś czas temu Beduini mieszkali w namiotach na środku pustyni, gdzie jeszcze niczego nie było. Teraz bardziej opłaca się im wybudować mieszkanie i to w naprawdę bardzo dobrych warunkach, dobrym standardzie i sprzedać. Okazuje się, że jest to tańsze, niż w kraju w centrum Europy, gdzie mamy bardzo dużą dostępność materiałów i nie mamy takich problemów, jeżeli chodzi o budowę, jak tam. Mamy tutaj też zapotrzebowanie, „ssanie” z rynku na wykup tych nieruchomości. Patrzymy też na to, że Sopot się nie rozbudowuje, nie rozwija tak jak Dubaj, czyli nie dochodzi tam w takiej ilości mieszkań. Jest to z jednej strony idealnie pokazane prawo popytu i podaży. Ceny materiałów, jeżeli chodzi o budowę w Polsce, rok do roku wzrosły o ponad 70%. Będzie też kredyt, który będzie tanim kredytem: tanim dla tego, kto go weźmie, bo każdy z nas będzie musiał do tego dopłacić, ale z punktu widzenia kogoś, kto go otrzyma, to będzie go stać na lepsze mieszkanie – wyjaśnił Przemysław Kitowski.

– Podstawowa zasada w cenach mieszkań: kosztują tyle, ile jesteśmy w stanie za nie zapłacić. Jeśli jest klient, który jest w stanie zapłacić ponad 15 tys. złotych za metr kwadratowych to znaczy, że ta cena będzie mniej-więcej na tym poziomie, może jeszcze ewentualnie urosnąć. Rzeczywiście, na wyobraźnię działają takie porównania, ale moglibyśmy się porównywać z miastem podobnym, wbrew pozorom, pod względem podażowym, bo w Sopocie buduje się mało mieszkań. To nie jest miasto, które rozwija się w kierunku budowania wielu mieszkań, bo nawet nie ma takich możliwości. Pod tym względem podobnym miastem jest Innsbruck, gdzie trzeba zapłacić 10 tys. euro za metr kwadratowy. Tam już po prostu nie ma gdzie budować, bo góry ograniczają możliwość rozwoju tego miasta. Są jednak ludzie, którzy chcą tam mieszkać i w związku z tym są w stanie zapłacić, żeby tam zamieszkać. Drugim takim miastem w Polsce jest Świnoujście, gdzie z kolei ceny szybują w górę, ponieważ duża część obywateli Niemiec kupuje mieszkania w Świnoujściu, żeby mieć tam swoje apartamenty i móc tam spędzać wakacje. Jeżeli chodzi o kredyty – widzimy jak sytuacja na rynku kredytowym bezpośrednio, bardzo szybko wbrew pozorom, wpływa na sytuację na rynku mieszkaniowym. To jest ten przykład niemiecki, kiedy kredyty powyżej 1 proc. poszły w górę z oprocentowaniem do prawie 4 proc. i akcja kredytowa wyhamowała, w związku z tym popyt na mieszkania spadł i cena reaguje natychmiast, cena metra kwadratowego w Niemczech spada – mówił Maciej Wośko.

Posłuchaj:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj