Pożary trawią kolejne tereny w Grecji. „Brak informacji dla turystów musi być katastrofalny”

(Fot. EPA/LEFTERIS DAMIANIDIS)

Dramatyczna sytuacja na Rodos, czyli kłopoty przedsiębiorców i turystów – co robić? Wysyłać ludzi na niepewne wakacje? Jakie możliwości wyjścia z tej sytuacji mają turyści? Kto odpowie za ewentualne nieszczęście, jeśli dojdzie do niego z powodu pożaru lasów na wakacjach? W audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka zapytała o to ekspertów, którymi byli Małgorzata Tobiszewska z Instytutu Rozwoju Kadr, prezes Stowarzyszenia Absolwentów MBA i pełnomocnik Pracodawców Pomorza, oraz Przemysław Sztandera, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej

– Pożary w Grecji nie są jednostkowe, były już lata, gdy one występowały. Mimo tego ludzie tam jeżdżą, bo Grecja jest stosunkowo blisko, jest tam ładna pogoda i można wypocząć. Myślę, że są nie do końca świadomi ryzyka. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jest u nas bezpiecznie i nie ma anomalii pogodowych, które są ryzykowne. W Grecji jak najbardziej te pożary występują. Trudno powiedzieć, czy ludzie przestaną tam jeździć. To zależy od tego, na ile ktoś jest w stanie przyjąć ryzyko. Brak informacji dla turystów musi być katastrofalny. To, że nie są oni informowani, to znak braku odpowiednich procedur albo przeszkolenia pracowników. My wykupujemy daną usługę i oczekujemy opieki firmy, z którą zawarliśmy umowę. To oni powinni stanąć na wysokości zadania i udzielić turystom wyczerpujących informacji – podkreślała Tobiszewska.

– To, jak to wpłynie na branżę turystyczną, zależy od tego w jakim zakresie biura były ubezpieczone od zdarzeń losowych. Trzeba też spojrzeć na strukturę narodowościową turystów. My, jako Polacy, nie przejmujemy się zagrożeniami, które gdzieś występują, ponieważ takie zdarzenia w Polsce nie występują. Dla nas to trudne do wyobrażenia. To jednak ogromny dramat dla tamtejszej gospodarki. Tam, gdzie te pożary występują, lokalne gospodarki będą długo się odbudowywać. Kraje południowe nie słyną z najlepszej organizacji. Kłopot leży w tym, że lokalne władze, które powinny na bieżąco zapewniać informacje, nie są na tyle dobrze zorganizowane. To powoduje, że touroperatorzy nie mają dostępu do informacji – wyjaśnił Sztandera.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj