Leszek Żurek – absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku oraz Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu w dziedzinie fotografii. Wykładowca fotografii i psychofizjologii widzenia na Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych.
Rzemiosła uczył się w zakładzie fotograficznym należącym do jego ciotki. Zdjęcia z wesel i pogrzebów przestały mu wystarczać i zaczął rejestrować rzeczywistość wokół, jakkolwiek „obraz rzeczywistości nigdy nie będzie pełny, to fotograf wybiera, który fragment będzie na zdjęciu”.
Jego wystawę „Lutry. Dokument wyobrażony” można oglądać w Zielonej Bramie w GGF Jest to subiektywna dokumentacja pozostałości po społeczności luterańskiej żyjącej na Pomorzu, a dokładniej na Kaszubach, do 1945 roku. Tytuł wystawy i projektu to pogardliwe określenie ludności pochodzenia niemieckiego wyznania ewangelickiego. Tak często nazywano ich na Kaszubach, gdzie przeważali katolicy obrządku rzymskiego, narodowości polskiej (kaszubskiej), czasem pochodzenia niemieckiego.
Kaszubi i Lutry żyli obok siebie przez setki lat, zagroda w zagrodę, dom w dom. Była między nimi zarówno zgoda, jak i niechęć. Łączyły ich interesy, więzy krwi, praca w polu na nieurodzajnej ziemi, bieda, a często też szczere przyjaźnie. Niechęć i wrogość najczęściej były podsycane z zewnątrz. Wszystko skończyło się z nadejściem II wojny światowej. Przemoc, która przyszła z obcej ziemi, zrodziła nienawiść. Ostateczny kres ich wzajemnych kontaktów nastąpił w 1945 roku, kiedy to jedną decyzją zakończono okres kilkusetletniego sąsiedztwa. Pozostały domy, gospodarstwa, świątynie, cmentarze. W opuszczonych domostwach pojawili się nowi sąsiedzi. W kościołach zamalowano wizerunki Marcina Lutra. Stopniowa pamięć miejscowych o tych, co musieli odejść, zatarła się. Coraz mniej było śladów po dawnych mieszkańcach. W latach 70. XX wieku „zniknęła” większa część cmentarzy ewangelickich.
Leszek Żurek szuka dziś sposobu na przywrócenie atmosfery tamtego świata przeszłości w swoich czarno-białych analogowych fotografiach. Tworzy dokument wyobrażony, złożony z obrazu i zasłyszanych historii. Jego fotografie są próbą dodania własnej narracji. Trochę jak „sekrety” zakopywane w ziemi i odkrywane w czasach jego dzieciństwa w Rumi, gdzie mieszka i tworzy do dziś.