Malarka, absolwentka PWWSP w Gdańsku, po dyplomie uczyła w macierzystej uczelni. Osoba znacząca dla środowiska artystycznego wybrzeża, od 35 lat mieszka i tworzy w Hamburgu i właśnie w tej drugiej połowie życia wydarzyły się rzeczy dla niej najważniejsze – macierzyństwo, śmierć, miłość… Małgorzata Żerwe spotkała artystkę w Berlinie, gdzie Małgorzata Fonfria – Pereda przyjechała na wernisaż swojego byłego studenta. Było to okazją do rozmowy o emigracji, o malowaniu, o podporządkowaniu życia twórczości i o przemijaniu. Fonfria – Pereda maluje symboliczne, figuratywne obrazy, które jak pisze w jednej z recenzji Zofia Watrak: „…mają szczególny i bardzo osobisty klimat.
Fakt wpisania siebie w przestrzeń obrazu jest nie tylko rodzajem intymnego wyznania o sobie i własnym świecie przeżyć, ponieważ ów jednostkowy świat ma wymiar uniwersalnych znaczeń”. Artystka w rozmowie mówi: – Pytają się mnie ludzie, czy dobrze zrobiłam, że wyemigrowałam? Nie wiem, bo skąd mogę wiedzieć? Najbardziej się cieszę, że wciąż mam energię, nie czuję się staro, to chyba jest najważniejsze dla mnie. Nie wolno zmarnować tego, co zostało – mówi.