To coś więcej niż biblioteka. To miejsce zrodzone z pasji, miłości do książek i drugiego człowieka. Miejsce, gdzie dobrze czują się i dzieciaki, i seniorzy. Osoby zagubione, muzycy i intelektualiści. Działa dzięki społecznikom, którzy chyba jak nikt wiedzą, czym tak naprawdę jest kapitał ludzki.
Biblioteka Społeczna Stowarzyszenia Przyjazne Pomorze funkcjonuje od 13 lat. Znajduje się na gdańskich Stogach. Jej założyciel Jan Urbanik zgromadził prawie 30 tys. woluminów. Marzył mu się antykwariat, ale zdecydował, że księgozbiór będzie służył następnym pokoleniom i zbudował wokół niego nie tyle ideę, co realne miejsce działań i spotkań człowieka z człowiekiem.
Na regałach próżno szukać beletrystyki, romansów czy kryminałów. Jest za to literatura naukowa, filozofia, historia, pedagogika, literaturoznawstwo, religioznawstwo czy dzienniki. Znaleźć można całe serie wydawnicze. Taki jest też zamysł działania biblioteki – naukowy, dla poszukiwaczy. Książki wypożycza się tu za drobną opłatą. Ale także sprzedaje, by zarobić na utrzymanie.
Do biblioteki na próby przyjeżdżają studenci i absolwenci Akademii Muzycznej, którzy także uczą dzieci gry na instrumentach czy śpiewu. A dzieciaki do biblioteki przychodzą codziennie, odrabiają lekcje, grają, rysują, rozmawiają o życiu. Swoje dni mają też seniorzy i młode mamy. Na miejscu organizowane są koncerty i spotkania z ciekawymi ludźmi.
Biblioteka utrzymuje się między innymi z datków, ale są też wyprzedaże internetowe, gdzie można kupić ciekawe pozycje, nie tylko książkowe. Pandemia mocno daje w kość i tej instytucji.