Stereotypów na temat osób żebrzących krąży mnóstwo. Kiedy patrzymy na to z boku, wydaje się, że osoby żebrzące to romskie i polskie matki z małymi dziećmi, mężczyźni w sile wieku, którzy wyglądają, jakby pili za dużo alkoholu czy starsze, schorowane osoby. Kto tak naprawdę żebrze na ulicach?
Gośćmi Agnieszki Michajłow w audycji „Nie daj się oszukać” byli Paulina Pacyga, Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta w Gdańsku, Tomasz Nowicki, Centrum Wsparcia Emigrantów i Emigrantek w Gdańsku oraz Wojciech Boduszyński, sopocki MOPS, kierownik działu pracy socjalnej.
– W Sopocie w sezonie pojawia się duża grupa ludzi, którzy przyjeżdżają, żeby trochę zarobić. W tej grupie zdarzają się osoby żebrzące w sposób zorganizowany, a czasem są to ludzie bezdomni. Trzeba jednak pamiętać, że nie każda osoba bezdomna żebrze. Więcej takich ludzi zajmuje się np. zbieractwem. To, czy ludzie żebrzący potrzebują pomocy, można sprawdzić. Trzeba ich zapytać, poobserwować. To, czy chcą nas oszukać, zależy od charakteru, ale i jej miejsca w życiu – mówił Wojciech Boduszyński.
– Na pewno nie mogę powiedzieć, że wszyscy Romowie żebrzą, bo jest to bardzo zróżnicowana grupa etniczna. Mamy Romów polskich, z Bułgarii, z Węgier. Ja mam do czynienia w pracy z Romami rumuńskimi, którzy w różny sposób doświadczają tej formy zarobkowania. Głównie osobami żebrzącymi są matki z dziećmi. Dzieci często stanowią „rekwizyt”, który pomaga zebrać większą kwotę pieniędzy. To są zorganizowane grupy w tym sensie, że zaliczają się do nich wielopokoleniowe rodziny, które nauczyły się przetrwać przez żebractwo.I nie jest ono elementem romskiej kultury, ale sposobem na przystosowanie się do środowiska – dodał Tomasz Nowicki.
– Codziennie przebywam na ulicach Gdańska i często widzę te same osoby. Kobiety, mężczyzn z różnymi kartkami. Widzę, że kartki się zmieniają, w zależności od sezonu. Zdarza się, że osoby mają kartkę z napisem „jestem osobą bezdomną”. Podchodzę do nich, ale okazuje się, że nie chcą ze mną rozmawiać. A właśnie rozmawiać trzeba, a nie bezmyślnie wrzucać pieniądze do kubeczka – podsumowała Paulina Pacyga.