Wielu poszkodowanych dopiero teraz zgłasza swoje potrzeby. „Wcześniej twierdzili, że inni mają gorzej”

Temat nawałnicy, która przeszła nad Pomorzem, wbrew pozorom jest nadal aktualny. Podczas audycji Nie Tylko Metropolia Magda Szpiner rozmawiała z Marią Pieczką i Małgorzatą Bellwon z grupy facebookowej „Pomoc Mieszkańcom Kaszub i Borów Tucholskich po huraganie”, Sebastianem Holcerem, członkiem grupy Trójmiejscy Motocykliści oraz reporterem Radia Gdańsk, Grzegorzem Armatowskim. Grzegorz Armatowski od pierwszych godzin po huraganie był na miejscu. Podróżował ze strażakami i z wszystkich reporterów był najbliżej tej tragedii. Jego wrażenia po ostatniej wizycie zaprzeczają informacjom, że sytuacja jest opanowana. – Jeżeli chodzi o lasy, niewiele się zmieniło. Połamane drzewa wciąż są i pewnie będą przez jeszcze kilka tygodni, a może nawet miesięcy, bo właściciele lasów są w trudnej sytuacji. Nie wiedzą jak się za to zabrać. Budynki są zabezpieczone plandeką, niektóre są już odbudowywane, ale tylko dzięki pomocy wielu osób.

Mimo upływu czasu są jeszcze miejsca, do których pomoc dotarła późno. Jest tam bardzo dużo do zrobienia i potrzeba wielu rzeczy.

– Byłam wczoraj w miejscowościach na trasie Chojnice – Tuchola. Tam sytuacja nadal nie jest opanowana. Jest mnóstwo rodzin, które dopiero teraz zgłaszają swoje potrzeby, dlatego że oni na początku twierdzili, że inni mają gorzej. Natomiast w tej chwili tych potrzeb jest coraz więcej – mówiła Maria Pieczka.

W wielu miejscowościach dalej nie ma prądu. Goście Radia Gdańsk zaznaczali, że pomoc jest ogromnie potrzebna i brakuje wielu rzeczy, od ubrań, poprzez wyprawki szkolne, po agregaty.

– Wczoraj byliśmy w Trzebuniu. Dostaliśmy namiar na dwie rodziny. Udało nam się do nich dodzwonić. Okazało się, że jedna rodzina jakoś sobie radzi. Druga rodzina, Państwo, mający około 50 lat, mieszkają z synem, który jest autystyczny, ma 25 lat, guza mózgu, problemy z kręgosłupem i epilepsję. Postanowiliśmy pojechać tam i zobaczyć jak to wygląda. Modlili się, żeby inspektor budowlany nie nakazał im rozbiórki, bo nie mają gdzie pójść – tłumaczył Sebastian Holcer.

Mówi się o lasach, drewnie, zerwanych dachach i często nie myśli się o młodych mamach i małych dzieciach. Na ten problem zwracała uwagę Małgorzata Bellwon. – W każdej miejscowości, w każdej wsi, są kobiety w ciąży. Dwa dni temu dostałam informację, że kobieta, której udało mi się zorganizować całą wyprawkę, już urodziła. Była przygotowana do porodu, ale nawałnica i żywioł zabrały wszystko. Potrzeby skupiają się więc na pampersach, mleku dla niemowląt, całej wyprawce. Nie jestem w stanie ocenić ilu jest poszkodowanych, bo my do dziś nie mamy świadomości, ilu rodzinom trzeba pomóc – dodała.

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj