W Gdyni z miejskich plaż codziennie wywozi się ok. 2 ton śmieci, z Sopotu po weekendzie 3 tony. W Gdańsku z kolei w zeszłym roku z piasku zebrano aż 180 ton odpadów. O czystości nad Bałtykiem rozmawiali goście audycji „Nie tylko metropolia”.
Gośćmi Przemka Wosia byli Anna Sobczuk-Jodłowska – wójt gminy wiejskiej Ustka, Marcin Wargin – dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sopocie oraz Roman Rudzki – Gdańskie Ratownictwo Wodne.
– Problem śmieci na plażach nie jest spowodowany brakiem pojemników. Nie jesteśmy kulturalnym i dobrze wychowanym narodem. Nie potrafimy po sobie sprzątać i dbać o otoczenie. Pozostawianie szkła w piasku po imprezie jest skrajnie nieodpowiedzialne. Powinniśmy mieć większe poczucie odpowiedzialności, a także utożsamiać się z miejscem, do którego przychodzimy. Być może w tych okolicach przyjdzie nam pracować na własne utrzymanie – mówiła Anna Sobczuk- Jodłowska.
– Plaża w Sopocie jest dosyć specyficzna. Ponad połowa plaży jest wydzierżawiona, dlatego dzierżawcy dbają o porządek. Pozostała część to plaża komunalna. W zeszłym roku zebrano na niej ok. 100 ton śmieci. Mam wrażenie, że w ostatnich latach świadomość ludzi jest większa. Ci, co przychodzą na plaże, żeby coś zjeść raczej wyrzucają śmieci do kosza. Mimo to do perfekcji jest jeszcze daleko – dodał Marcin Wargin.
– W Gdańsku, podobnie jak w Sopocie, ludzie nie wyrzucają śmieci dookoła siebie. Jednakże wszystko zależy od plaży, na której jesteśmy. Wiadomo, że na plaży w Brzeźnie będzie więcej śmieci niż np w Sobieszewie. Podstawą, żeby było czysto jest edukacja od najmłodszych lat. Tabliczki, billboardy nawołujące do zachowania czystości to za mało – skwitował Roman Rudzki.