Kompostownie, fermy, ubojnie – tego typu inwestycje niejednokrotnie budzą kontrowersje wśród lokalnych społeczności. Czego obawiają się mieszkańcy i jak przekonać ich do poparcia takich inicjatyw? W audycji „Nie tylko metropolia” swoje spojrzenie prezentowali przedstawiciele różnych stron potencjalnych konfliktów na tym tle.
Gośćmi Wojciecha Stobby byli dr Andrzej Tyszecki, specjalista ds. ochrony środowiska z Polskiego Klubu Ekologicznego, Błażej Konkol, wójt gminy Trąbki Wielkie oraz Łukasz Merchut, radny powiatu sztumskiego i mieszkaniec Waplewa Wielkiego.
W tej ostatniej miejscowości ma powstać ferma na 40 tysięcy sztuk trzody chlewnej. Do końca marca wójt gminy Stary Targ ma czas na wydanie decyzji środowiskowej. Mieszkańcy Waplewa boją się jednak realizacji tej inwestycji.
– Obawiamy się odoru, który może powodować problemy zdrowotne naszych mieszkańców. Nie możemy sobie też wyobrazić tak dużej inwestycji, jaką jest budowa centrum badawczo-rozwojowego hodowli trzody chlewnej z biogazownią. To nie jest teren rolniczy czy przemysłowy, tylko turystyczny. Od ponad 15 lat wiele środowisk współpracuje, aby ta miejscowość stała się proekologiczna i przyjazna turystom. Do Waplewa przyjeżdża ich coraz więcej, a taka ferma jest wielką kłodą rzuconą pod nasze nogi, psującą plan, który chcemy realizować – precyzował obawy mieszkańców swojej miejscowości Łukasz Merchut.
Z podobnymi problemami zmagali się mieszkańcy Kłodawy. Tam miała powstać ferma drobiu, ale pomysł oprotestowały osoby zamieszkujące okoliczne miejscowości – Jagatowo czy Żukczyn.
– Cała sprawa w Kłodawie rozpoczęła się w 2017 roku. Inwestor chciał wybudować osiem kurników na ponad 1,5 miliona kurczaków. Rozpoczął się proces wydania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych. Gminę poinformowano, że produkcja ma być przeniesiona z centrum Kłodawy na jej obrzeża. W raporcie zamiast zadeklarowanych dwóch znalazło się jednak wspomniane osiem kurników. Na tak potężną produkcję nie można było się zgodzić. Sprawa zakończyła się odmową wydania pozytywnej decyzji – relacjonował wójt gminy Trąbki Wielkie.
O co zatem należy zadbać, by takie inwestycje mogły zostać poczynione? Jak przekonać do nich lokalną społeczność?
– Tego rodzaju inwestycje zwykle są kolizyjne i powodują konflikty społeczne. Chcąc dążyć do optymalizacji, należałoby umieszczać je w dokumentach planistycznych. Wtedy różnego rodzaju sytuacje problemowe można rozwiązywać właśnie przez te dokumenty, a w sporządzeniu planów miejscowych czy studiów gminnych uczestniczą władze samorządowe, lokalne społeczności, są konsultacje, wykonuje się różnego rodzaju analizy. Następnie, kiedy inwestycja jest zgodna z planem, można pokusić się o analizowanie konkretnych wariantowych lokalizacji. Dla przedsięwzięć takich jak kompostownie albo duże instalacje do hodowli tuczu, drobiu czy trzody, sporządza się także dokumentację związaną z wnioskiem o wydanie pozwolenia zintegrowanego. Kolejne kroki planistyczne i administracyjne prowadzą do rozstrzygnięć najmniej uciążliwych dla otoczenia i środowiska – opisywał dr Tyszecki.