Określenie „śrubiarz” wymyślili rolnicy z okolic Nowej Karczmy w odniesieniu do człowieka, który bardzo mocno uprzykrzał im życie podczas tegorocznych żniw. Ukrywał on w kolbach rosnącej kukurydzy metalowe elementy, które były ogromnym zagrożeniem zarówno dla maszyn, jak i pracujących na polu ludzi. Gośćmi Sylwestra Pięty byli Stanisław Narloch, radny gminy Liniewo oraz Ryszard Kleinszmidt, wiceprezes Pomorskiej Izby Rolniczej.
– „Śrubiarz” wzięło się od tego, że ta osoba przywiązuje do kolb coś w kształcie śruby, zrobione z takiego materiału, że magnes ich nie chwyta. W związku z tym przy koszeniu wpadają do bębna maszyny, uszkadzając nie tylko kombajn, ale także stwarzając zagrożenie życia dla osób jadących z tyłu ciągnikiem z przyczepą – zauważa Stanisław Narloch.
– Jeżeli do rozpędzonej maszyny wpadnie metal, to można to porównać do wybuchu bomby, który rozrywa całość, niszczy noże, które wylatują w różne strony. Wysypem, który podaje ściętą kukurydzę do przyjeżdżającej obok przyczepy, wypadają części, mogące uderzyć uderzyć w różną stronę – ostrzega Ryszard Kleinszmidt.