Bezpieczeństwo energetyczne Polski bez rosyjskiego gazu. „Podobno nie powinniśmy się martwić”

(Fot. Pixabay)

27 kwietnia Gazprom zakręcił Polsce i Bułgarii kurki z gazem. Powodem była odmowa płacenia za błękitne paliwo w rublach. O bezpieczeństwie energetycznym Polski w obecnej sytuacji Robert Silski rozmawiał z dr. Markiem Szymańskim, ekonomistą z WSB Gdańsk.

Dr Marek Szymański podkreślał, że na razie nie ma powodów do szczególnego niepokoju. – Podobno nie powinniśmy się martwić, bo z jednej strony mamy już, jak się zdaje, uruchomione połączenie z Litwą, która uniezależniła się od rosyjskiego gazu, a wszystko, co wykorzystuje, sprowadza przez Kłajpedę i zasila pozostałe państwa bałtyckie. Deklaracje są takie, że jeśli nie będzie poważnych problemów na kierunku bardziej północnym od Litwy, to jej mieszkańcy bardzo chętnie podzielą się z nami swoim gazem. Po drugie mamy już słynny gazoport w Świnoujściu, który jest w stanie zaspokoić nasze bardzo poważne deficyty związane z decyzją Gazpromu. I w końcu gdzieś pod koniec tego roku będziemy mieli także rurę bałtycką, która docelowo ma mieć przepustowość połowy zapotrzebowania Polski. Ale początek będzie trochę bardziej skromny. Kolejne kierunki to oczywiście połączenia z naszymi sąsiadami od zachodu i południa – wskazywał.

Ekspert wyjaśniał też pojęcie gazowej unifikacji, które ostatnio możemy dość często usłyszeć. – Od czasu, kiedy Moskwa zaczęła mocniej grać gazem, pojawiły się pomysły, żeby trochę zunifikować system europejski, aby nie można było grać jednym krajem przeciw drugiemu. Kiedy okazało się, że Rosja bardzo chętnie ominęłaby Ukrainę i Polskę swoją rurą bałtycką Nord Stream, pojawiły się pomysły, żeby zunifikować energetyczne systemy gazowe państw bałtyckich. Wtedy powstały te wszystkie połączenia, które pozwalają tłoczyć gaz w kierunku nieoczywistym, na przykład z Zachodu, z Niemiec na Wschód, do Polski. Nieoczywistym, czyli troszkę innym niż tradycyjny, kiedy to z krajów dawnego bloku radzieckiego wpadał do nas gaz jamalski, który z Polski płynął dalej do Niemiec. Teraz mamy system, w którym nie można tak łatwo odciąć jednego czy dwóch krajów od dostaw rosyjskich, bo okazuje się, że w ramach współpracy europejskiej kraje zagrożone takimi decyzjami będą w stanie pozyskiwać gaz z innych źródeł. Dość istotne jest także, skąd ten gaz pochodzi. Litwa się uniezależniła, ale o Niemczech już takich dobrych informacji nie mamy, więc gdyby w tej chwili Gazprom obraził się również na odbiorców z tego kraju, to technicznie byłoby troszkę gorzej – mówił.

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj