„Bez wątroby nie da się żyć”. Specjalistka o istocie, ale też o kruchości tego narządu

Prof. dr hab. Katarzyna Sikorska (fot. Radio Gdańsk/Pola Malańska)

Na co dzień nie myślimy o wątrobie. Przypominamy sobie o niej dopiero, kiedy coś zaczyna się z nią dziać. Czasami nawet nie wiemy, że to konkretnie wątroba. Po prostu coś zaczyna nie tak funkcjonować, coś zaczyna boleć. Między innymi o wątrobie, ale też pęcherzyku żółciowym i drogach żółciowych rozmawialiśmy w audycji „Radiowo-Naukowo”.

Gościem Joanny Matuszewskiej była prof. dr hab. Katarzyna Sikorska, dyrektor Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej na Wydziale Nauk o Zdrowiu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, kierownik Kliniki Chorób Tropikalnych, Pasożytniczych i Wewnętrznych w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni oraz specjalistka chorób zakaźnych, wewnętrznych, hepatologii oraz medycyny morskiej i tropikalnej.

WĄTROBA JEST FILTREM

Jak podkreślała prof. Sikorska, wątroba jest narządem wspaniałym, wielkim – największym w organizmie człowieka.

– Pełni ogromnie dużo zadań związanych z z różnymi procesami metabolicznymi, syntezą wielu związków, węglowodanów, białek i tłuszczów, niezbędnych do tego, by prawidłowo funkcjonowały komórki w całym organizmie człowieka. To filtr. W wątrobie produkowane są kwasy żółciowe, niezbędne by prawidłowo trawić tłuszcze,  które są też budulcem dla wielu komórek w organizmie – mówiła.

– Bez wątroby nie da się żyć. W skrajnej niewydolności, gdy narząd przestaje pracować, nie ma możliwości np.  jak przy przewlekłej niewydolności nerek, że pacjent może przez wiele lat korzystać z zabiegów dializoterapii, co pozwala żyć w miarę normalnie. W przypadku skrajnej niewydolności wątroby jedynym ratunkiem pozostaje zabieg jej przeszczepienia. Niekiedy jednak nie jest on możliwy do przeprowadzenia ze względu na szereg przeciwwskazań – tłumaczyła.

„WĄTROBA NIE BOLI”

Pani profesor potwierdziła – powszechnie uważa się, że wątroba nie boli. – Stąd jest prawdą, że przez wiele lat może toczyć się w niej jakiś przewlekły proces uszkodzeniowy, ale może nie być zidentyfikowany i pacjent może nie mieć ustalonej właściwej diagnozy i podjętego właściwego leczenia. Taka już jest natura tego narządu. Z tego powodu wydaje się, że ostre uszkodzenia wątroby, które przebiegają z gwałtownym rozkwitem objawów klinicznych, na przykład bardzo typową żółtaczką, są mimo że cięższe korzystniejsze dla pacjenta, bo pozwalają ukierunkować proces diagnostyczny – podkreślała hepatolog.

Inaczej jest w przypadku lżejszych dolegliwości. Jak dodała prof. Sikorska, często rozpoznanie nieszczęśliwie bywa ustalane dopiero na etapie już zaawansowanej, nieodwracalnej patologii, jaką jest marskość wątroby i jej powikłania.

Posłuchaj audycji Joanny Matuszewskiej:

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj