Dlaczego władze Gdyni zmieniły decyzję ws. Polanki Redłowskiej? „Wielką rolę odegrali mieszkańcy”

Jeszcze w maju zostanie wyłożony nowy plan miejscowy dla Polanki Redłowskiej w Gdyni. Miasto ugięło się pod naciskami mieszkańców i nie sprzeda terenu pod hotel. Ma to być miejsce spacerów i aktywności. Jakie mogą być możliwości rozwoju tego miejsca?

O tym w „Samorządowym Piątku” Joanna Stankiewicz rozmawiała z gdyńskimi radnymi. Jej gośćmi byli Marika Domozych z Samorządności Wojciecha Szczurka oraz Marcin Bełbot z Prawa i Sprawiedliwości.

– Tutaj dyskusja toczy się bardzo długo. Ten plan cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem mieszkańców, jest tworzony od 2011 roku z przerwami, ze względu na to, jak trudny jest ten teren – mówiła radna Samorządności Wojciecha Szczurka. – Ten dialog z mieszkańcami był bardzo ważny, mieszkańców trzeba było wysłuchać w wielu kwestiach. W niektórych miasto podtrzymuje swoje zdanie, aczkolwiek, co się tyczy samej Polanki Redłowskiej i terenów do niej przyległych, bo o te tereny toczył się głównie spór, tu miasto zadecydowało, że przestrzenie po dawnych basenach i dawnym hotelu zostaną wolne od zabudowy i przeznaczone pod nowe funkcje – dodawała.

– Musimy wrócić do tego, że ta przestrzeń dwukrotnie była w rękach inwestorów i miały tam powstać hotele. Gdyby inwestor wywiązał się ze swoich planów, to w tej chwili mielibyśmy tam dość spory budynek i ta przestrzeń bezpowrotnie byłaby zaburzona – podkreślał radny PiS. – Ta pierwsza wersje hotelu, która tam się miała pojawić, była okropna i w ogóle nie wpisywała się w tę przestrzeń. Jeżeli chodzi o wizję prezydenta Szczurka, to ona przez wiele lat była tak ukierunkowana – zaznaczał.

Jak mówił Marcin Bełbot, bez interwencji mieszkańców, władze Gdyni nie zmieniłyby swojej decyzji. – Tutaj wielką rolę odegrali mieszkańcy i ich zaangażowanie. Prezydenta przyparto do muru. To były ciężkie batalie, pisaliśmy listy, które podpisywały środowiska od lewa od prawa. Od partii Razem do Prawa i Sprawiedliwości. Apelowaliśmy o wysłuchania publiczne, o rozmowy o przyszłości tego miejsca. Nawet nie chodzi o te rozmowy techniczne o zapisie planu, a rozmowy z mieszkańcami na temat wizji. Tego zabrakło – wyjaśniał.

– Samorządowcy, którzy nie zmieniają decyzji, to są źli samorządowcy. Ta decyzja o zmianie była dobra – odpowiadała Marika Domozych. – Musimy patrzeć na różne uwarunkowania, również uwarunkowania klimatyczne, bo tutaj świat potrzebuje trochę dostosowania do zmian klimatu. Jest to teren przy samym rezerwacie, przy chronionym terenie, który wymaga, aby te kubatury budynków w okolicy były mniejsze – dodawała radna Samorządności Wojciecha Szczurka.

 

mm

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj