Miasto chciało wyrzucić chorego seniora z mieszkania. „Potrzebna była wcześniejsza interwencja”

(fot. Radio Gdańsk)

Grupa społeczników i działaczy politycznych nie dopuściła do eksmisji starszego pana z lokalu w centrum miasta. Jaką pomoc świadczy Gdańsk na rzecz potrzebujących? Czy mamy wystarczającą liczbę lokali socjalnych? W audycji „Samorządowy Piątek” Joanna Stankiewicz zapytała o to Jolantę Banach, przewodniczącą Nowej Lewicy w Gdańsku, i Beatę Dunajewską, przewodniczącą klubu Wszystko dla Gdańska w radzie miasta.

Ostatecznie pan Ryszard trafił do Gdańskiego Centrum Treningu Umiejętności Społecznych. Jolanta Banach wyraziła nadzieję, że w związku z tym sprawa znajdzie pozytywny finał. – Pan wiceprezydent Piotr Kryszewski zapowiedział, iż w czasie, kiedy pan Ryszard będzie przebywał w Gdańskim Centrum Treningu Umiejętności Społecznych, miasto przygotuje dla niego ofertę wynajmu mieszkania ze wsparciem. To jedna z form gdańskiego programu mieszkalnictwa społecznego, która obejmuje przeróżne formy opieki mieszkaniowej, w tym wynajem na podstawie ustawy o ochronie praw lokatorów ze wsparciem, czyli z rodzajem opieki, którą będzie gwarantował Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Czy musiało dojść do takich rozstrzygnięć? Moim zdaniem nie. Potrzebna była tutaj wcześniejsza interwencja, wcześniejsza diagnoza potrzeb takich osób, jak pan Ryszard. Przypominam, że to człowiek 69-letni, utrzymujący się z zasiłku stałego w wysokości nie większej niż 700 złotych i bardzo schorowany, mieszkający w suterenie, w której nie ma warunków do jakiegokolwiek codziennego funkcjonowania – wskazywała.

Z kolei Beata Dunajewska podkreślała, że senior, o którym była mowa, nie jest typowym dłużnikiem mieszkaniowym. – Pan Ryszard rzeczywiście jest w dosyć poważnym stanie zdrowotnym, ale też jego mieszkanie kompletnie nie nadaje się do zamieszkiwania; ma 1,9 metra, czyli gdyby był wyższą osobą, to zahaczałby o sufit. MOPR. Wiem, że toczyły się procesy i może dla Lepszego Gdańska wyglądało to tak, że ten pan został eksmitowany, dlatego że ma długi, ale Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie wyraźnie wskazywał zdrowotny problem. Wielokrotnie były też sygnały mieszkańców budynku, że pan Ryszard nie radzi sobie, ponieważ jest chory, nie może wyjść z mieszkania, bo jest unieruchomiony. Wiem, że czasem mówi się, iż szklanka jest do połowy pełna, a według innych do połowy pusta, ale tutaj Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zachował się poprawnie, a Centrum Treningu Umiejętności Społecznych miało być przejściowe i tylko dlatego, że Gdańsk tak naprawdę stoi w klinczu: mamy w tej chwili tylko albo aż 150 mieszkań ze wspomaganiem i czekamy na pieniądze z dopłat, które są w tej chwili zablokowane – mówiła.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj