Kontrowersje wokół cięć komunikacyjnych w Gdyni. „Rezygnuje się z bardzo ważnych połączeń”

(Fot. KFP/Andrzej J. Gojke)

Cięcia komunikacyjne w Gdyni były głównym tematem dzisiejszej audycji “Samorządowy Piątek” prowadzonej przez Joannę Stankiewicz. Od poniedziałku zlikwidowano jedenaście linii, a funkcjonowanie kilkunastu innych znacząco ograniczono. Usunięto m.in. jedyną bezpośrednią linię z Pustek Cisowskich do szpitala w Redłowie, a mieszkańcy Demptowa stracili wszystkie bezpośrednie połączenia z centrum miasta. Przeciwko zmianom protestowali mieszkańcy, rady dzielnic, działacze polityczni, a nawet władze Sopotu. O słuszności wprowadzonych ograniczeń dyskutowali goście programu, czyli Jakub Ubych z Samorządności Wojciecha Szczurka oraz Marek Dudziński z Prawa i Sprawiedliwości.

W ramach wprowadzenia Joanna Stankiewicz opisała pokrótce zmiany, zwracając uwagę, iż w aktualnym budżecie Gdyni na ten rok zabrakło środków na kursowanie części autobusów i trolejbusów. Do wypowiedzi odniósł się najpierw Jakub Ubych.

– Zacznę od błędnie postawionej tezy, “iż zabrakło pieniędzy”. Pieniędzy jest więcej w budżecie o 15 milionów złotych. Jak co roku zostało zwiększone finansowanie. Przed pandemią sytuacja wyglądała inaczej, chociażby ze względu na wpływy pochodzące z biletów. Komunikacja miejska w całej Polsce – i nie tylko – stoi przed wielkimi wyzwaniami związanymi z czasem pandemii. Wtedy ze względu chociażby na pracę zdalną liczba osób jeżdżących regularnie znacząco spadła. Warto sobie zdawać sprawę, że obecnie co dziesiąta złotówka w budżecie w sferze dochodowej jest wydawana właśnie na komunikację miejską i to nie na zakupy autobusów, czy budowę nowej infrastruktury, a na bieżącą realizację połączeń. To środki zdecydowanie wysokie, natomiast na pewno nie wystarczają przy tak drastycznych wzrostach kosztów. W Gdyni mamy świadomie budowaną dywersyfikację pojazdów. Mamy autobusy napędzane gazem, olejem napędowym oraz energią elektryczną. Tak się złożyło, że przez ostatni rok każdy z tych trzech środków zdecydowanie wzrósł i musimy się z tym mierzyć. Dodatkowo też sytuacja, presje płacowe, to wszystko w dużej mierze powoduje określone skutki finansowe. Co do usunięcia tych jedenastu linii – część z nich zostało połączonych, więc to też nie jest tak, że to są tylko cięcia, a również modyfikacje. Dwie linie to jest raczej zapowiedź zmian, bo to będą linie sezonowe, które wcześniej były liniami okazjonalnymi. Jeżeli mowa o elementach związanych z transportem na przykład z Cisowej, ponieważ tam rzeczywiście dwie linie trolejbusowe zostały usunięte, to w tym samym czasie linia trolejbusowa 22, która nie jeździła w godzinach porannych, została bardzo wzmocniona i to jest teraz linia podstawowa. Czyli zamiast dwóch linii mamy jedną, która zdecydowanie silniej i w bardzo równym takcie jeździ – wyjaśniał radny Samorządności.

Ubych dodał, ile linii dokładnie zostało ograniczonych. – Trochę ponad 6 proc. Tyle wozokilometrów spadło. Natomiast dla mnie punktem odniesienia jest pokazanie, z jakiego poziomu wychodzimy. Dla przykładu jeden z przystanków “Centrum Eksperyment”. To jest takie miejsce niedaleko Śródmieścia Gdyni. Z tamtego punktu w jedną i w druga stronę odjeżdża każdego dnia 500 pojazdów. To oznacza, że autobus jeździ co mniej więcej dwie minuty i 24 sekundy. Inną sprawą jest to, że nasze miasto to jest miasto różnego rodzaju rozłożeń satelickich i rzeczywiście obsługa tego wszystkiego jest dużo trudniejsza, niż przy zwartej zabudowie urbanistycznej takiej, jaką ma np. Warszawa, która jest bardziej skupiona – tłumaczył. – Na koniec dodam jedną rzecz. Chodzi o ustawę metropolitalną, gdzie 200 milionów złotych dla całego województwa w dużej mierze na transport publiczny mogło zostać przekazanych. Tego nie ma, co jest smutne, ponieważ zrozumiałbym, jeśli ona nie byłaby przegłosowana, ale tutaj nawet nie było dyskusji na ten temat. Ona po prostu nie weszła w obrady, pomimo że dwa lata czekała w zamrażarce – dodawał.

(fot. archiwum RG)

Następnie do sytuacji cięć komunikacyjnych odniósł się drugi z gości, Marek Dudziński z Prawa i Sprawiedliwości – Pamiętajmy o tym, że i radni Samorządności, i radni Prawa i Sprawiedliwości, i radni Lewicy, i radni Platformy Obywatelskiej to są przede wszystkim mieszkańcy. Radnymi się bywa, a mieszkańcami się jest. To przede wszystkim jest głos nie radnych, czy polityków takiej, czy innej opcji, tylko po prostu mieszkańców. Mnie bardzo cieszy to, że wiele rad dzielnic, takich jak Pustki Cisowskie, czy Dąbrowa, napisało petycje, podpisane przez masę mieszkańców wobec tego, żeby nie likwidować tych linii – opisywał radny PiS. – Przypomnijmy, że chodzi m.in. o Pustki Cisowskie, czy Demptowo i jedyne połączenie do centrum z tej części miasta. Sam miałem kontakt z matką, która z wózkiem jeździła tym autobusem do poradni medycznej w centrum i teraz będzie musiała się przesiadać. Będzie musiała zmienić komunikację. To wpływa chociażby na wygodę mieszkańców. Demptowo to jest taka większa odnoga dzielnicy Pustki Cisowskie. Ja dzisiaj nie jestem w stanie przekonać tych mieszkańców, żeby nie przesiedli się na transport kołowy, czyli na samochody, żeby dojeżdżać bezpośrednio do miasta – wyjaśniał.

– Pan radny mówił tutaj o czynnikach makroekonomicznych, do których również chciałbym się odnieść. Mam wrażenie, że Gdynia w rozumieniu radnych Samorządności, jest pewną eksklawą, której jako jedynej dotyczą te czynniki makroekonomiczne, takie jak inflacja, wzrost cen, a innych samorządów już nie. Jakoś jest tak, że to w Gdyni likwiduje się połączenia i to takie dochodowe, które zabierały mieszkańców z takich intensywnie uczęszczanych ciągów komunikacyjnych, jak ulica Morska. W innych miastach rezygnuje się z innych rzeczy. Na przykład w Tczewie rezygnuje się z Fali, a w Gdyni rezygnuje się z bardzo ważnych dla mieszkańców połączeń. Poza tym należy chyba dodać, że władze miasta od lat jasno ustawiły pewne priorytety, chociażby wspierając bardziej wydatki promocyjne niż wydatki na komunikację miejską – dodawał Dudziński.

Posłuchaj całej audycji:

ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj