Władze Gdańska uchwaliły kolejne podwyżki. Czy można było ich uniknąć? Odpowiadają radni

(fot. KFP/Krzysztof Mystkowski)

Władze Gdańska w grudniu zapewniały, że wzrostu cen biletów komunikacji miejskiej nie będzie, ale na ostatniej sesji rady miasta zatwierdzono od kwietnia podwyżki. Wzrosną także opłaty za wywóz odpadów dla przedsiębiorców. O sprawie w audycji “Samorządowy Piątek Radia Gdańsk” Joanna Stankiewicz rozmawiała z radnymi: Kamilą Błaszyk z Koalicji Obywatelskiej oraz Andrzejem Skibą z Prawa i Sprawiedliwości.

Decyzje o podwyższeniu cen tłumaczono m.in. wysoką inflacją, wzrostami cen energii i paliw, a także wzrostem wynagrodzeń. Prowadząca zapytała radnych, czy ich przekonuje taka argumentacja.

– Powiedziałabym, że radnych KO nie tylko to przekonuje. Nas dodatkowo przekonuje to, że miasto Gdańsk straciło prawie pół miliarda złotych na skutek Polskiego Ładu – choć powiedziałabym raczej “polskiego bezładu” – który został nam ufundowany. Druga rzecz to kolejne 200 milionów, które miasto traci co roku. Rocznie tracimy 200 milionów dlatego, że ustawa metropolitarna ciągle znajduje się w zamrażarce sejmowej. Co więcej, posłowie Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza, czyli ci najbardziej krzyczący o tym, że komunikacja miejska powinna być tania i przystępna, głosowali przeciwko tej ustawie. Przeciwko temu, żeby została uchwalona. Niestety takie mamy warunki. I taką mamy inflację. Kiedy energia rośnie i paliwa rosną nawet po 70 procent, to stajemy przed trudnymi wyborami. Albo pójdziemy ścieżką gdyńską i będziemy ciąć połączenia, ciąć jakość tej komunikacji miejskiej, co uważam za ogromny błąd, albo pójdziemy tą zdrowszą, lepszą ścieżką, gdzie staramy się balansować w możliwościach finansowych, ale maksymalnie zachowując tę ofertę dla mieszkańców. A pamiętajmy, że cały czas tę sieć rozbudowujemy. Za chwilę, 4 marca, ruszy Nowa Warszawska. To są kolejne wozokilometry, to są kolejne pieniądze, które zostaną włożone do tego systemu. Stąd niestety taka smutna konieczność zagłosowania za tym rozwiązaniem – tłumaczyła Kamila Błaszczyk.

– Można mówić dużo o polityce ogólnopolskiej, ale jako radny miasta Gdańska myślę, że przede wszystkim powinienem mówić o kwestiach lokalnych. Więc mówmy o komunikacji miejskiej i o pieniądzach lokalnych. Odnoszę wrażenie, że władze Gdańska i inne osoby, które proponują nam zmiany cen biletów, czyli mówmy wprost – podwyżki, a także ci, którzy chcą wdrożyć system Fala, rzadko kiedy korzystają z komunikacji miejskiej. Na wczorajszej sesji rady miasta Gdańska zapytałem pana prezydenta Borawskiego, jak często korzysta z komunikacji miejskiej. Można powiedzieć, że bardzo sporadycznie. Może dlatego nie zna realiów, inaczej niż np. ja. Ja komunikacją miejską jeżdżę każdego dnia praktycznie od dziecka. Policzyłem sobie, że od klasy pierwszej gimnazjum, czyli już od 20 lat, korzystam z biletu okresowego. I to, co otrzymuję po tych 20 latach, to są ciągle jedynie podwyżki, jeśli chodzi o bilety okresowe, pomimo że to ludzie tacy jak ja i inni Gdańszczanie dostarczają 60 proc. wpływów z łącznej puli biletów, o czym mówił wczoraj wiceprezydent Piotr Borawski. W związku z tym nie mogę pojąć, dlaczego ci, którzy najwięcej łożą na komunikację miejską i są bardzo wiernymi pasażerami, otrzymują cały czas podwyżki i absurdalny system Fala, który będzie zmuszał nas do odbijania się na wejściu, niezależnie od tego, czy targamy duże siatki, czy idziemy z dzieckiem, czy mamy czymś innym zajęte ręce – odpowiadał Andrzej Skiba.

Andrzej Skiba i Kamila Błaszczyk (fot. Radio Gdańsk)

– Jeśli chodzi o kwestie podwyżek, to w projekcie uchwały, przyjętej głosami radnych KO i Wszystko dla Gdańska, mówiono o kwocie 17 milionów złotych. To jest ciekawe z dwóch powodów – zauważył radny PiS. – Po pierwsze jeszcze w grudniu na sesji rady miasta wiceprezydent Piotr Borawski mówił, że nie są planowane – na tamten dzień przynajmniej – podwyżki cen biletów. Dwa tygodnie później zmienił zdanie, ogłaszając także wprowadzenie systemu Fala wtedy od kwietnia, teraz od lipca itd. Druga sprawa to kwestia kwoty. Z tytułu tych podwyżek do komunikacji miejskiej ma wpłynąć podobno 17 milionów złotych. My od wielu miesięcy dajemy przykłady milionowych zbędnych wydatków z kasy miasta Gdańska, które należałoby uciąć albo znacząco ograniczyć i w ten sposób zaoszczędzone pieniądze przekazać na komunikację miejską. Gdańska władza wybrała inaczej, Być może dlatego, że nie jeździ komunikacją miejska, a jeśli jeździ, to przede wszystkim w kampanii wyborczej – dodawał Skiba.

Do kwoty 17 milionów, o której wspomniał radny PiS, odniosła się również Kamila Błaszczyk. – 17 milionów to może się wydawać dosyć duża, abstrakcyjna kwota, ale na co może się przełożyć jej brak dla mieszkańców w kontekście komunikacji? To może oznaczać m.in. to, że linia tramwajowa nr 6, zamiast kursować co 10 minut, będzie kursowała co 20 minut. I przed takimi alternatywami my stajemy. Czy chcemy, żeby w tym porannym i popołudniowy szycie mieszkańcy i użytkownicy najpopularniejszej linii nr 6 nie mogli z niej korzystać tak często, jakby chcieli? No nie. Niestety takie są realia. A jeśli chodzi o tych najwierniejszych mieszkańców, to my się cieszymy, że 60 proc. wpływów pochodzi z biletów okresowych. Proszę zwrócić jedną uwagę, że to właśnie bilety okresowe spotkały się z najmniejszą podwyżkę, bo to jest tylko 7 proc., więc to nawet poniżej poziomu inflacji. Właśnie nam zależy, żeby jak najwięcej tych biletów okresowych było kupowanych – tłumaczyła.

– To nie jest jedyna alternatywa. To nie jest tak, że musimy ucinać kursy. Możemy zaoszczędzić pieniądze w budżecie gdzie indziej i utrzymać ofertę, a nawet ją polepszyć, jeśli chodzi o komunikację miejską – zapewnił Skiba.

Posłuchaj całej audycji:

ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj