Ciąg dalszy problemów gdańskiej komunikacji. Otwarta niedawno inwestycja Nowa Warszawska wymaga poprawki wartej pół miliona złotych, natomiast mieszkańcy narzekają na zmiany w kursowaniu niektórych linii. Do tych kwestii odnieśli się radni, a zarazem goście dzisiejszej audycji “Samorządowy Piątek Radia Gdańsk” – Kamila Błaszczyk z Koalicji Obywatelskiej oraz Przemysław Majewski z Prawa i Sprawiedliwości. Rozmawiała z nimi Joanna Stankiewicz.
NOWA WARSZAWSKA
Otwarta dwa tygodnie temu inwestycja Nowa Warszawska wymaga modernizacji, a dokładnie budowy sygnalizacji świetlnej przy przejściu przez torowisko. Obecnie tramwaje muszą zwalniać do 30 km/h ze względu na ograniczoną widoczność, a po zmianach limit ma zostać podniesiony do 70 km/h.
W ramach otwarcia dyskusji prowadząca zapytała radnych, czy ich zdaniem nie dało się przewidzieć szybciej podobnych potrzeb związanych z inwestycją. – Dla mnie zaskakujące jest to, że już teraz potrzebna jest modernizacja inwestycji wartej 60 milionów złotych i planowanej już od wielu, wielu lat, choć na szczęście oddanej w terminie – mówił Przemysław Majewski. – To, co się dzieje z przejściem przez tory na wysokości ulicy Białostockiej, które będzie nas kosztowało dodatkowe 400 tysięcy złotych, a jest po prostu błędem projektowym, oraz to, co dzieje się przy przystanku Częstochowska, gdzie zaprojektowano zejście do prywatnej posesji i jak wynika z interpelacji, po raz kolejny będzie trzeba włożyć pewnie kilkaset tysięcy na doprowadzenie dojścia do ul. Warszawskiej, ale tym razem przez miejską działkę, to pokazuje, że problemy leżą nie tylko w samej komunikacji miejskiej w Gdańsku, ale także w projektowaniu i wykonywaniu inwestycji. Więc tutaj także Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska powinna wziąć odpowiedzialność za to, że ta inwestycja niestety nie była w odpowiedni sposób nadzorowana – tłumaczył radny. – Takie błędy nie mogą się zdarzać, ponieważ one rzutują także na inne wydatki. Przez to, że teraz wydamy 400 tysięcy złotych na sygnalizację świetlną i kolejne kilkaset tysięcy na nowe zejście, to gdzieś będziemy musieli obciąć i być może właśnie trzeba będzie obcinać na tej komunikacji miejskiej, co już teraz spotyka się z dużym sprzeciwem – i słusznie – mieszkańców, chociażby południowych dzielnic Gdańska – dodawał radny Prawa i Sprawiedliwości.
Prowadząca zwróciła uwagę, że miasto w związku z błędami w planach inwestycji nie zamierza dochodzić żadnego odszkodowania ze strony projektantów, więc może warto byłoby dociekać jakiegoś wyjaśnienia ze strony władz Gdańska. Tę kwestię skomentowała Kamila Błaszczyk. – Tutaj wyjaśnienia były już prezentowane zarówno przez Dyrekcję Rozbudowy Miasta Gdańska, jak i przez innych urzędników. Na całość trzeba spojrzeć troszeczkę historycznie, ponieważ sam projekt powstawał ładnych parę lat temu, jeszcze przed 2018 rokiem. W tamtym momencie trochę inaczej wyglądały przepisy komunikacyjne, a także inaczej wyglądało zagospodarowanie terenu wzdłuż tej inwestycji. Stąd projektanci, przygotowując plany, podjęli z dzisiejszej perspektywy błędną decyzję, że tramwaje będą tam jeździły tylko 50 km/h. Wiemy teraz, że chcemy, aby tramwaje były jak najszybszym transportem, więc gdzie tylko jest to możliwe, chcemy przyspieszyć je do 70 km/h. Jednak to spowodowało, że ten projekt, który był wykonany parę lat temu, teraz musi zostać skorygowany. Pewnie lepiej byłoby, jakby od razu została założona prędkość 70 km/h. Jednak czasami jest tak, że projektanci dostosowują się do tego, co jest w danym momencie, a nie do tego, co może się wydarzyć później. Stąd nie ma do końca podstaw, aby domagać się jakichś odszkodowań od projektantów. Po prostu przyjęli założenia, które na tamten czas były słuszne – wyjaśniała radna Koalicji Obywatelskiej.
– I tutaj problem wynika właśnie z nadzoru – odniósł się do wypowiedzi poprzedniczki Majewski. – Fakt, że projektant, który być może jest nawet w innym mieście, dostał jakieś wytyczne, mapę i coś zaprojektował, to jednak po stronie miasta leży to, żeby pójść na miejsce tej inwestycji, spojrzeć na mapy, na teren i ewentualnie zobaczyć, że coś jest nie tak – tłumaczył. – Druga kwestia to przepływ informacji. Przecież na to osiedle, które tam powstało, też ktoś z miasta musiał wydać zgodę. Wydział Urbanistyki i Architektury wydaje wytyczne w tych sprawach i widać brakuje przepływu informacji pomiędzy poszczególnymi jednostkami w urzędzie miasta, czy też DRMG – dodawał.
KOMUNIKACJA MIEJSKA PRIORYTETEM MIASTA, JEDNAK Z PROBLEMAMI…
– Muszę też odnieść się do tych 70 km/h, które są jak mantra powtarzane przez władze miasta, ponieważ chociażby portal Puls Gdańska sprawdził, że nie ma tam tak naprawdę możliwości rozpędzenia tramwaju do 70 km/h, czego powodem są choćby odległości między przystankami. Poza tym samo przyspieszanie tramwajów – jak najbardziej. Jednak to muszą być dłuższe odcinki. Jeśli motorniczy pracuje w trybie zero/jeden, czyli pełen gaz i hamulec, to nie dziwmy się, że te tramwaje wymagają potem remontów. Motorniczy zwracają na to uwagę, że to jest poważny problem, iż oni są zachęcani czy też zmuszani, aby przyspieszać na trasach, co jest słusznym zadaniem, jednak musimy też pamiętać o bezpieczeństwie pasażerów oraz o stanie taboru – tłumaczył Majewski. – Tutaj jest kilka różnych problemów, które składają się na to, że mieszkańcy na Ujeścisku mają problem, żeby dostać się na przystanek na ulicy Częstochowskiej, pieniądze, które dodatkowo musimy wydatkować, a gdzieś ich na pewno zabraknie i kolejna kwestia to ta prędkość 70 km/h, która jest trochę mitologizowana przez władze miasta, a problem leży nierzadko gdzie indziej. Chociażby w tym, żeby usprawnić przejazdy przez skrzyżowania – dodawał radny Prawa i Sprawiedliwości.
– Jest wiele małych problemów, które niestety składają się na całościowy obraz komunikacji miejskiej, która – owszem – jest chyba priorytetem dla władz miasta Gdańska, tyle że środki, które są na to przeznaczane i sposób, w jaki są przeznaczane, niekoniecznie są dla tej komunikacji dobre – podsumowywał Majewski.
– Cieszę się, że radni opozycyjni dostrzegają, że dla nas – radnych KO oraz dla pani prezydent – komunikacja miejska jest priorytetem, bo tak rzeczywiście jest i chcemy zachęcać do niej mieszkańców. Dlatego tylko bym prosiła, żeby nie straszyć mieszkańców, że podróż tramwajem może być niebezpieczna, bo tak wcale nie jest. Wszyscy motorniczowie jeżdżą zgodnie z przepisami i nie ma niebezpieczeństwa, że teraz z powodu zmian rozkładów, miałby grozić nam jakiś wypadek czy inna niebezpieczna sytuacja. Pamiętajmy też, że remonty tramwajów i autobusów są cyklicznie planowane, więc cały tabor jest regularnie serwisowany – wyjaśniała Błaszczyk.
Posłuchaj całej audycji:
ol