Panu Markowi w tym roku obrodziła kapusta, ale nie może jej sprzedać. Teraz potrzebuje wsparcia

(Fot. Facebook/Gdański Bazar Natury)

Tego tematu w naszym programie jeszcze nie było. Rolnik z Klukowej Huty, producent ekologicznej żywności Marek Szutenberg, potrzebuje pomocy. Musi w ciągu miesiąca sprzedać prawie trzydzieści ton kapusty. Kilogram kosztuje dwa złote. Jeśli nie uda się jej sprzedać, to całe plony trzeba będzie wyrzucić, a to realna strata finansowa.

– Kapustę i inne warzywa uprawiam już od ponad 30 lat. Wszystko jest ekologiczne. Od 25 lat posiadam certyfikat. Tylko zdrowo i bez chemii przemysłowej – deklaruje gospodarz.

Nadeszła jednak klęska urodzaju. Kapusta obrodziła. I to aż za bardzo. – Ten rok był nieco lepszy w uprawie. Kapusty urosło nieco więcej. Koniunktura w tym roku jest beznadziejna. To wszystko się kumuluje. Nie mogę zagwarantować ceny całorocznej. Wszystko tak się zmienia, że nie da się tego przewidzieć – przyznaje pan Marek.

KLĘSKA URODZAJU

Teraz pojawił się dylemat. Sprzedać kapustę taniej, czy ją wyrzucić i stracić. – To fajne i kruche warzywa. Gospodarstwo ekonomicznie poszybowałoby w dół. Zostało mi teraz ponad dwadzieścia ton. Trochę kisimy, ale to jest przecież nic. Cena stoi w miejscu i nie ma klienta. To klęska urodzaju. Nie mam chłodni, więc został mi miesiąc na pozbycie się tych warzyw – alarmuje.

To pierwsza taka sytuacja w rolniczej historii pana Marka. Na ten rok plany są już inne. – Będę sadził połowę, bo nie ma co ryzykować. Najgorsze w ekologii są koszty pielenia – zdradza rolnik.

POMAGAJĄ PRZYJACIELE

Pan Marek jest jest stałym wystawcą na lokalnych rynkach. To sprawdzona firma, która zapewnia dobrą jakość. – Sygnalizował nam już kilka miesięcy temu, że pojawił się problem urodzaju. Szukał rozwiązania, więc dałem mu trochę czasu. Nie udało się znaleźć alternatywnych ścieżek sprzedaży, zatem już w zeszłym tygodniu zaczęliśmy reagować i starać się go wesprzeć. Zgłaszają się restauratorzy, sklepy i klienci indywidualni. Jestem pod wrażeniem, jak wiele osób ściągnęła ta akcja – mówi Jakub Szymański, organizator Bazaru Natury.

Nadzieja to jedno, ale ryzyko problemu finansowego to drugie. Pan Marek nie ukrywa, że jeśli nie sprzeda kapusty, to pieniądze mogą okazać się problemem. – To bardzo duża ilość jego całkowitego plonu. Kapusta była zasiana na osiemdziesięciu procentach gospodarstwa, które ma kilkadziesiąt hektarów. To byłby dla niego ciężki rok, ale postaramy się pomóc – deklaruje Jakub Szymański.

KAPUŚCIĆ WSZYSTKO!

Zatem jak można wesprzeć gospodarza, którego największym problemem jest zalegająca kapusta? Przecież może ona pieścić podniebienia i to za niewielkie pieniądze. – Zachęcamy do wzięcia udziału w WYDARZENIU BAZARU NATURY. Można je także udostępnić. Zapraszamy również do przyjścia na targ w czwartek lub sobotę. Można kupić jedną główkę kapusty dla siebie, a drugą dla kogoś bliskiego – zachęcają organizatorzy.

Gdański Bazar Natury ruszył zatem z pomocą. Pytamy pana Marka, jaki jest odzew? – Bardzo ładny. Oni mnie odratowali. Ludzie dzwonią i przyjeżdżają na miejsce. Sytuacja była nieciekawa. Straciłbym około trzydzieści tysięcy złotych. Chłopaki to nakręcili! Kto chce kapustę, to może do mnie przyjechać. Gdyby nie ludzie, to warzywa by zgniły, a pieniądze poszły w błoto – zaprasza gospodarz.

Każdy może uratować plony pana Marka. Trzymamy kciuki i zachęcamy do pomagania. A przy okazji życzymy smacznego.

Posłuchaj:

Czekamy na państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj