Watahy wilków grasują na Kaszubach. Zagryzły dwa psy i kilka owiec [SOS REPORTERZY]

(Fot. Pixabay.com)

Dziennikarz Radia Gdańsk pojechał na Kaszuby – do Wąglikowic, Czarliny i Wdzydz Kiszewskich. Mieszkańcy tych miejscowości obawiają się wilków. Niedawno w jednym z gospodarstw wataha zaatakowała stado owiec, drapieżniki zagryzły siedem z nich. Ludzie obawiają się, że ataki mogą się powtórzyć.

I właśnie wilki grasujące na Kaszubach były tematem audycji „SOS Reporterzy”.

WYRWANA BRAMA, ZAGRYZIONE OWCE

– Rano jak zawsze wypuszczałem kury. Zauważyłem, że owce leżą, a zawsze podchodziły. Poszedłem oporządzać gospodarstwo, a gdy skończyłem, to patrzę, a te owce dalej leżą, ale tylko sześć. Wtedy coś mi zaświtało w głowie, zszedłem obejrzeć ogrodzenie. Brama, którą na noc zamknąłem, była otwarta, stalowe przęsło było wyrwane. Jeden z wilków musiał wejść do środka i zaczęła się rzeź. Sześć owiec przeżyło, sześć było martwych, jednej nie znaleźliśmy. Jedna z owiec była zawleczona aż do rzeki i leżała martwa w wodzie – opowiada jeden z gospodarzy.

WYCIE I WILCZE TROPY

Mieszkańcy relacjonują, że obecność wilków można zaobserwować od dłuższego czasu. – Syn nagrał telefonem wycie wilków, sfotografował zostawione przez nie ślady. W Wąglikowicach wcześniej były już sygnały, jeden pies zginął, w sąsiedniej wiosce też. Sąsiad pracuje na koparce na żwirowni to opowiadał, jak widział, gdy pięć wilków otoczyło sarnę i ją zabiło. Potem przychodziła tam locha z małymi, za parę dni przychodziła już bez młodych – dodaje mieszkaniec Wąglikowic.

STRACH PRZED WYCHODZENIEM PO ZMROKU

Wielu mieszkańców podkreśla, że obawia się pójść do lasu. – Kaszubi od wieków żyli ze zbieractwa, a teraz jest strach – mówi mieszkaniec wsi. – Słyszałam o tym ataku wilków. Oczywiście, obawa jest, człowiek się boi wilków. Ja po zmroku tu nie chodzę. W Wąglikowicach mieszkam przeszło 50 lat, ale do tej pory nie było takich sytuacji, o wilkach się nie słyszało – dodaje mieszkanka.

– Szkody narobiły ludziom i trzeba je trzebić. Widziałem jednego na podwórku u sąsiada, ale to nie był raczej typowy wilk, tylko bardziej jakaś mieszanka z psem. Niby się mówi, że wilki nie atakują ludzi, ale ja bym w to nie wierzył. Świat jest niepewny. A przecież tu są też małe dzieci, albo jeśli niepełnosprawny zostanie zaatakowany, to jak on się wybroni przed takim diabelstwem? – przekonuje inny mieszkaniec.

„CZEKAMY NA SYGNAŁY OD MIESZKAŃCÓW”

O zagrożenia związane z wilkami zapytaliśmy przedstawiciela władz samorządowych. – Czekamy na sygnały od naszych mieszkańców, mamy nadzieję, że te wilki już się nie pojawią i nie wyrządzą więcej krzywd i strat dla naszej społeczności. A jeśli chodzi ewentualny o odstrzał? Przygotowujemy się na to, ale jest to dla nas zupełnie nowa rzecz. Nie jesteśmy gminą z południowej czy wschodniej Polski, gdzie takie ataki zdarzają się z pewnością częściej. Jak usłyszeliśmy od Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, jako gmina powinniśmy mieć podpisaną umowę z myśliwym, który będzie czekał na sygnał i zgodę GDOŚ. Ale pamiętajmy, że jest to zwierzę chronione w Polsce i nie można ot tak sobie na wilki polować – wyjaśnia Grzegorz Świtała, zastępca wójta gminy Kościerzyna.

Posłuchaj materiału naszego reportera:

Czekamy na państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.

Grzegorz Armatowski/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj