Platforma za aborcją do 12. tygodnia ciąży. Komentatorzy: to wyścig z Lewicą, który nie przyniesie korzyści

Platforma Obywatelska ogłosiła swoje stanowisko w sprawie przerywania ciąży. Zdaniem zarządu tej partii to kobieta powinna decydować o dokonaniu aborcji do 12. tygodnia ciąży. O tym wyraźnym „zwrocie na lewo” Platformy w „Studiu Polityka” Jarosław Popek i Piotr Kubiak dyskutowali z Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” oraz Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej”.
– To jest duży błąd Platformy Obywatelskiej, bowiem wchodzi w wyścig z Lewicą w temacie, w którym nie może pójść tak daleko, jak lewa strona sceny politycznej. Co najwyżej może poprzestać na tych dwunastu tygodniach, co i tak jest nie do przyjęcia dla kilku znanych polityków tej formacji, którzy tworzą prawe skrzydło. Na pewno w perspektywie czasu nie przyniesie to wymiernych korzyści, a skorzystać na tym może Szymon Hołownia, który w tej chwili jeszcze nie określił się, czy jest za, czy przeciw aborcji. O ile Hołownia wybierze kurs delikatnie prawicowy, to mogą być transfery z Platformy Obywatelskiej do ruchu Hołowni właśnie z powodu tej deklaracji światopoglądowej – ocenił Andrzej Potocki.

– Mam wrażenie, że PO przypomina samochód, który jedzie z włączonym lewym i prawym kierunkowskazem, czyli jedzie na światłach awaryjnych. Jest partią, która ma włączone światła awaryjne. Nie bardzo wie, czy powinna czekać na naprawę, skręcić w lewo czy w prawo, czy doczekać pomocy. I szuka mechanika, który naprawi ten wehikuł. Moim zdaniem to pęknięcie jest dość istotne i przypomina dawny podział w PZPR na puławian i natolińczyków, na reformatorów i konserwatywnych ortodoksów. Z tego nie da się ulepić jednej partii. Szczęście Platformy polega na tym, że jeszcze gorszą operetkę wystawia Szymon Hołownia i to będzie przedstawienie, które będzie miało ciąg dalszy – powiedział Marek Formela.

W audycji rozmawiano również o kosztach wyposażenia gdańskiego „Karuzelina”, które okazały się wielokrotnie wyższe od cen rynkowych.

– Czy rzeczywiście nie było innej firmy, która mogła postawić ten „Karuzelin” za dziesięciokrotnie mniejsze pieniądze? Bo taki hamak to w praktyce kosztuje góra tysiąc złotych, a nie 23 tysiące. Chyba że to jest Bentley wśród hamaków, to dwa tysiące. Ale to z Budżetu Obywatelskiego, jeżeli stać na to mieszkańców Brzeźna, to ich problem. Chyba że nie wiedzieli o tym, jak są ich pieniądze wydawane. Opadają ręce na niegospodarność i dziwną drogę przetargową, o ile takowa zostanie wykazana, bo tam można się doszukać nieprawidłowości – skomentował Andrzej Potocki.

– Budżet Obywatelski to są te same pieniądze, które znajdują się w budżecie Gdańska. To są pieniądze, które władza wydaje na skutek dyspozycji, wynikającej z głosowania obywateli na inwestycje, które ich zdaniem są przydatne. To jest instytucja importowana do Polski z Brazylii, z Porto Alegre, z zupełnie innego kontekstu społecznego. Miał on aktywizować i uwrażliwić mieszkańców faweli na organizację życie społecznego i kulturalnego w swojej okolicy. U nas ten budżet jest rodzajem listka figowego. Pozwala władzy zająć obywateli sprawami mniej istotnymi, zajmować ich szukaniem odpowiedzi na pytanie, gdzie można postawić ławeczkę lub powiesić hamak, co nie znaczy, że realizacja tej inwestycji przez instytucje miejskie zwalnia od odpowiedzialności za sposób wydatkowania tych pieniędzy – zauważył Marek Formela.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj