Dziennikarze wypraszani ze spotkań władz miasta z mieszkańcami. „Autorytaryzm gdańskiego samorządu zdaje się pogłębiać”

W Gdańsku coraz częściej dochodzi do wypraszania dziennikarzy z otwartych spotkań władz miasta z mieszkańcami. W „Studiu Polityka” Jarosław Popek i Piotr Kubiak wspólnie z Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl oraz Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” rozmawiali m.in. o tyn niepokojącym zjawisku.
– Ci państwo, którzy sprawują władzę w Gdańsku od lat, egzaltują się własną wrażliwością, narzekają na tyranię, która ich rzekomo ugniata, sami uważają się za strażników wolności i demokracji, a kiedy przychodzi do chwili próby, do momentu, w którym obywatele mówią „sprawdzam” i chcą się czegoś dowiedzieć, to nagle się okazuje, że jakiś dyrektor lub innych urzędnik staje w poprzek uprawnień obywateli, w poprzek zasad, na jakich opiera się demokracja, i te wszystkie frazesy są deptane i odrzucane jako bagaż krępujący komfort władzy. Autorytaryzm gdańskiego samorządu zdaje się pogłębiać – zauważył Marek Formela.

– Wyraźnie szwankuje komunikacja pomiędzy Urzędem Miasta a mieszkańcami. A ponieważ dziennikarze są pośrednikiem pomiędzy ludnością a władzą, to wyrzucanie ich z konferencji czy otwartych spotkań jest złamaniem podstawowej zasady wolności prasy, która dominuje w demokracji. Żyłem 30 lat w komunizmie i w kółko słyszałem, jak Związek Radziecki walczy o pokój, a wszędzie prowadził wojny. Tutaj jest ta sama retoryka. Walczymy o demokrację z autorytarnym PiS-em, a w rzeczywistości wyrzucamy dziennikarzy, mamy problemy z komunikacją z mieszkańcami, uciekamy od dyskusji. I to jest rzeczywisty problem Gdańska, bo to już nie pierwszy raz – powiedział Andrzej Potocki.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj