Gdańszczanie protestują, a na portalu miejskim cisza. Po co płacić miliony na samorządowe media?

(Fot. Radio Gdańsk)

Mieszkańcy ul. Migowskiej i Na Wzgórzu w Gdańsku czują się oszukani. Tymi ulicami od soboty ma prowadzić objazd zwężonej Jaśkowej Doliny. Zmiany już obowiązywały miesiąc temu, ale z powodu intensywnego ruchu zapadła się jezdnia na Migowskiej. Mieszkańcy uważają, że droga nie nadaje się na objazd, bo podbudowa z płyt pamięta lata 70. Postulowali o przeprowadzenie badania drogi i inwentaryzację stanu pękających budynków. Miasto nie zamierza spełnić postulatów mieszkańców. Jak oceniać takie decyzje władz miasta? Czemu ani słowa o sprawie nie znajdziemy na finansowanym przez samorząd gdański portalu?

W „Studiu Polityka” Piotr Kubiak i Jarosław Popek dyskutowali na ten temat wspólnie z Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl oraz Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl.

– Pani prezydent Dulkiewicz wędruje w tej chwili po różnych osiedlach, przymila się na spotkaniach z mieszkańcami różnych dzielnic, opowiada o projektach, prognozach Gdańsk 2030, jakie to będzie piękne, otwarte i wypełnione życzliwością miasto. Tymczasem pod nosem, 2 km od urzędu, interesy lokalnej społeczności kompletnie nie są brane pod uwagę. Może nawet nie interesy, tylko pewnego rodzaju status tego fragmentu miasta. Jeżeli jakimś dobrem mieszkańców jest środowisko, w którym żyją, to naruszanie tego statusu jest działaniem wymierzonym bezpośrednio w ich materialne, ale i społeczne interesy. Administracja miejska to jest ten rodzaj władzy, który w przedstawieniach politycznych prezentowany jest jako dobro mieszkańców, bo samorząd jest bliżej ich interesów, ale okazuje się, że kiedy dochodzi do konkretów, to władza samorządowa jest tak samo opresyjna, a często bardziej niż władza państwowa, a w przypadku ul Migowskiej – jest głucha. Pytanie: ile miesięcy czy lat można budować zbiornik przy ulicy Jaśkowa Dolina? Dlaczego budowa tego zbiornika odbywa się tak ślamazarnie? Dlaczego różnego rodzaju perturbacje mają być udziałem mieszkańców, którzy z tym projektem nie mają nic wspólnego? – dociekał Formela.

– Obok też w skarpie leśnej budowane są kolejne bloki, które wżynają się w wyspę kompleksu leśnego. W tej sprawie też warto by było, żeby miasto udzieliło wyjaśnień, bo widać zabudowania, w których od okien do muru jest metr. Nie dzieje się dobrze z gdańską demokracją. Ona jest potrzebna władzy wtedy, kiedy zbiera głosy poparcia. Ona jest nieefektywna i niedeliberatywna, kiedy trzeba z mieszkańcami rozmawiać o trudnych tematach i wypracować kompromis – dodał.

Przykrych wypowiedzi i protestów mieszkańców nie widać jednak na miejskim portalu Gdansk.pl. Ponad 200 lokalnych tytułów z całej Polski opublikowało w tym tygodniu apel do władz, żeby zrobić porządek z tzw. mediami samorządowymi, które wydają miliony na propagandę, przedstawiając zakłamany obraz rzeczywistości. Czy taki apel może spowodować to, że ktoś się nad tym pochyli?

– Apel niewątpliwie był potrzebny. Natomiast obserwując to, co się dzieje nie tylko w gdańskim samorządzie, szansa na zmianę tej polityki jest minimalna. Nie po to samorządy, w tym samorząd gdański, budowały własny aparat propagandowy, wydając na to potężne pieniądze z kasy podatnika, żeby teraz się tego pozbywać i pisać to, co niewygodne dla urzędu miasta, w mediach, które przez ten urząd miasta czy samorząd są finansowane – stwierdził Potocki.

– Bardzo dobrze, że ten apel się ukazał, bo przynajmniej dzięki temu mamy dyskusję o tym w studiu, a słuchacze mogą się dowiedzieć, na co trwonione są pieniądze. Wydaje mi się, że kluczem do rozwiązania tego problemu jest ustawa. Zastanawiam się, po co samorządowi są potrzebne media? Od tego mamy dziennikarzy, od tego mamy prasę, żeby nie wywalać tych pieniędzy na propagandę samorządową – obojętne kto w danym samorządzie nie rządzi, czy jest to ekipa związana z PSL, PO, czy PiS. Po co tym ludziom są potrzebne media? Po co im ta tuba? Do tego, żeby swoją propagandę głosić? Od oceny, od pochwał albo ewentualnej negacji są wolne media. Zawsze byłem za tym, żeby rozwój lokalnych mediów był popierany ustawowo, w formie legislacyjnej, bo czasem te lokalne media są ważniejsze niż ogólnokrajowe, bo z nich dowiemy się, jakie problemy ma dane miasto i dana lokalna społeczność – dodał.

Posłuchaj całej audycji:

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj