„To wybory o przyszłość Polski”. Podsumowanie kampanii wyborczej i przewidywania jej obserwatorów

(Fot. Radio Gdańsk)

Ostatnie “Studio Polityka” przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi w Polsce. W audycji prowadzący Piotr Kubiak i Jarosław Popek wspólnie z publicystami, a zarazem stałymi gośćmi programu – Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl – omówili bieżące wydarzenia polityczne, a wśród nich finisz kampanii wyborczej, minioną debatę, czy oryginalną wypowiedź publicysty Sławomira Sierakowskiego.

W ramach otwarcia dyskusji Piotr Kubiak przywołał wypowiedź Sławomira Sierakowskiego, który tłumaczył, dlaczego trudno zmobilizować ludzi, aby przystąpili do głosowania na opozycję. – Problem naszej strony jest taki, że tu się dobrze żyje. Rządzi ten PiS już osiem lat, ale cały czas tu się całkiem nieźle żyje. Nikt cię nie pobije na ulicy, do więzień nie wsadzają, nie rozstrzeliwują. Więc zmobilizować ludzi, żeby poszli zagłosować na opozycję, to nie jest wcale prosta sprawa – mówił Sławomir Sierakowski w przywołanym fragmencie.

W tym kontekście prowadzący zapytał gości, jak ważne to będą wybory i o co się rozgrywają. Marek Formela zauważa dwie drogi. – Sierakowski niewątpliwie wbił nóż w plecy opozycji, zauważając to, co zauważa większość Polaków i mówiąc o tym publicznie, czym naruszył niewątpliwie spokój środowiska politycznego, które łączy osiem gwiazdek i niewiele ponadto. To po pierwsze – oceniał publicysta.

– Po drugie ważność tych wyborów jest zdefiniowana kształtem pytań referendalnych. Pytań o przyszłość Polski w ciągu najbliższych 20-30 lat. O przyszłość Polski jako państwa suwerennego, czy o przyszłość Polski jako państwa niesamodzielnego, sfederalizowanego, utopionego w multikulturowej Europie pozbawionej atrybutów swojej państwowości. W tej sprawie poglądy w Polsce są wyraźnie różne. Polska według projektu Zjednoczonej Prawicy, czyli prezesa Kaczyńskiego, premiera Morawieckiego, a wcześniej Beaty Szydło, ma być krajem suwerennym, samodzielnym podmiotem życia politycznego w Europie. Polska według Donalda Tuska, klienta politycznego Manfreda Webera, ucznia Angeli Merkel i beneficjenta jej polityki, miałaby być krajem, który stałby się trybikiem europejskiej maszyny – mówił publicysta.

Andrzej Potocki również dostrzega dwie drogi, jakimi może podążać Polska zależnie od wyników niedzielnych wyborów. – Zdecydowanie są to bardzo ważne wybory. Najprawdopodobniej rzeczywiście tu Jarosław Kaczyński ma rację, mówiąc, że są to najważniejsze wybory od czasów upadku komunizmu, czy też transformacji w 1989 roku. A o co są te wybory? Te wybory są praktycznie o przyszłość Polski, czyli o dobrobyt każdego z naszych obywateli. Bowiem pojęcie państwa przekłada się bezpośrednio na stan i poziom życia również tych, którzy głosują, czyli elektoratu. I teraz są dwie drogi. Jedna to jest ta, którą proponuje Zjednoczona Prawica pod przywództwem Prawa i Sprawiedliwości. To jest droga zablokowania imigrantów, rozbudowy naszych sił zbrojnych, które są niezbędne do tego, żeby w najbliższej przyszłości np. Rosja nie myślała nawet, aby nas zaatakować. I po trzecie – droga uregulowania spraw w Unii Europejskiej, której dalej jesteśmy członkiem i na razie nie zanosi się na to, żeby partia rządząca chciała Polskę z tej unii wyprowadzać – zaznaczył.

W kontekście relacji z Unią Europejską i członkostwa Polski, Andrzej Potocki podkreślił także znaczenie referendum. – W związku z tym pozostaje sprawa uregulowania stosunków w Unii Europejskiej. Mówiąc krótko, walczymy o swoją suwerenność. Jeżeli odpuścimy sprawę referendum, to odpuścimy coś, co może wesprzeć rząd w sprawie masowej migracji. Przypomnijmy dwie liczby. Według Eurostatu do 2030 roku Europę ma nawiedzić dwa i pół miliona nielegalnych migrantów. A do 2070 roku to będzie już jakaś koszmarna liczba, która np. we Francji spowoduje, że będzie więcej obywateli spoza kręgu kulturowego europejskiego aniżeli Europejczyków. Tak wygląda to na przykładzie Francji, ale jeśli chodzi o bezwzględne liczby, to mówi się o 30 milionach. I to nam grozi – oceniał Potocki.

Posłuchaj całej audycji:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj