Reset przedwyborczych obietnic. „Zapowiadają się igrzyska i festiwal nieoczekiwanych wydarzeń”

Zamieszanie wokół tzw. „ustawy wiatrakowej” zdominowało polską politykę w mijającym tygodniu. Nadal nie wiadomo, kto będzie rządził Polską przez najbliższe lata. Z kolei w Brukseli biurokraci na razie wycofują się z pomysłu zmian traktatowych w Unii Europejskiej. Między innymi te tematy poruszone zostały w piątkowej audycji „Studio Polityka”. 

Jarosław Popek oraz Piotr Kubiak rozmawiali z Andrzejem Potockim z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl oraz Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl. Gościem specjalnym audycji był Krzysztof Puternicki, publicysta, reżyser, autor cyklu „Mała Sycylia”.

– Donald Tusk stwierdził niedawno, że „ostatnie dwa tygodnie kosztują Polskę gigantyczne pieniądze”. W takim razie może warto odpowiedzieć sobie na pytanie, ile mogłyby kosztować rozwiązania, jakie proponowali lobbyści. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że „ustawę wiatrakową”, która była przedstawiana w Sejmie pod pozorem zamrożenia cen energii oraz która miała być procedowana i miała wejść w życie, przygotowywali lobbyści. Ile kto traci przekonaliśmy się jednego dnia, gdy PKN Orlen w ciągu kilku godzin stracił 5,5 mld zł, a przez to stracili m.in. przyszli emeryci i renciści. Jak zatem można ocenić zarządzanie przez większość sejmową, która za chwilę zapewne stanie się większością rządową? Do czego to wszystko zmierza? – rozpoczął dyskusję Piotr Kubiak.

– Trzeba być przygotowanym na mocny start tej ekipy. Będą – jak już pan przyszły-były premier, przewodniczący Rady Europejskiej, Europejczyk w każdym calu jak telewizor Sjesta z Dolnego Miasta – prowadzili politykę resetu. Tym razem jednak nie w stosunkach z Rosją czy Unią Europejską, tylko w stosunkach z opozycją parlamentarną, a także z tą częścią społeczeństwa, która wypowiedziała się w referendum zgoła odmiennie do tego, co Donald Tusk proponował. 11,5 mln w referendum chociaż nie wiążące, jest moim zdaniem jednak wiążące politycznie i pośliźnie się Donald Tusk na tej arogancji wobec zdania Polaków, które ma mocne, także arytmetyczne, podstawy. Słabym punktem wyjścia jest zapowiadanie tworzenia komisji z udziałem prokuratur, która będzie wędrować po Polsce i jak to określił „odkrywać spod tego kamienia różne robactwo, różne robaczywe sytuacje będą wychodziły”. Był już taki system: Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej, która biegała po różnych przedsiębiorstwach, straszyła dyrektorów, prezesów, sekretarzy, naczelników, co to się nie wydarzy. A więc ja oczekuję, że Donald Tusk przede wszystkim w swoim expose powie, co chciałby zrobić. Będzie w o tyle dobrej sytuacji, że będzie to po expose rządu premiera Morawieckiego i w o tyle złej, że każde jego zdanie będzie można nanieść na kliszę, którą pozostawi wcześniej premier Morawiecki. A więc zapowiadają się igrzyska, zapowiada się festiwal rozmaitych, zgoła nieoczekiwanych wydarzeń – przewidywał Marek Formela.

– Nie wiem, czy Tusk będzie chciał resetować całą gospodarkę. Ale jeśli chodzi o reset, to dla mnie najlepszym i ewidentnym przykładem jest reset wszystkich tych obietnic wyborczych, który miał miejsce. Tak naprawdę z dnia na dzień dowiadujemy się od poszczególnych polityków, że te obietnice, które miały być, nie zostaną wdrożone: bo nie ma na to pieniędzy, bo nie ma na to środków, bo wszystko trzeba przemyśleć od nowa. Jedyne, co nam zostaje, to bardzo znamienna, pierwsza ustawa i pozostaje pojawienie się na sali sejmowej lobbysty, co chyba stanie się już na lata symbolem. To jest dla mnie graficzny obraz tego, jak wracamy dokładnie do tego samego, co było przed rządami PiS-u. Właśnie wtedy dochodziło do różnych takich szemranych sytuacji – przypomniał Krzysztof Puternicki.

– Grozi nam coś takiego, jak – można pośrednio powiedzieć – złupienie Polaków. Rozkładanie akcentów w innych miejscach, niż robiono to do tej pory, uderzy w emerytów. Słuchając wystąpienia przyszłego premiera z konkretów dowiedziałem się tylko tyle, że zostanie utrzymane 800+ i będą 30 proc. podwyżki dla nauczycieli. W koncepcji nowego rządu nie ma miejsca dla przedsiębiorców, bowiem zamrożenie cen prądu nie obejmuje małych i średnich przedsiębiorstw. I teraz wyborcy z tego sektora prywatnego, którzy tak chętnie głosowali na Tuska, teraz dopiero dostaną młotem po głowie, ceny prądu, które są i tak już nie są niskie dla sektora MiŚP, wzrosną najprawdopodobniej około 100 proc. i to jest pierwszy efekt tego rządu. Pomijam „ustawę wiatrakową”, bo o tym już wspominaliśmy. Oprócz niewielkich obietnic to praktycznie następuje tylko winda w dół, a projekt zamrożenia cen energii jest o połowę gorszy od projektu PiS-u i on się odbije na kieszeniach obywateli. Jak do tego dodamy jeszcze uderzenie w Orlen, co spowoduje podwyżki cen benzyny – bo w ten sposób rząd przyszły chce sobie odbić to, co da – to owszem: będzie dane połowicznie, ale będzie zabrane na przykład w postaci np. dodatku do dopłaty do paliw, co się też odbije na cenach. Także jest to dobra droga do zatrzymania procesu spadku inflacji. Będziemy obserwować, co się dzieje, bo oprócz znanej mi od kilkunastu lat retoryki Donalda Tuska, który generalnie nic nowego nie mówi – to w kółko te same frazesy, te same grepsy których używa, jaki to on jest wspaniały, jaki to on będzie transparentny, jaki ten rząd w ogóle będzie transparentny, i to wszystko oczywiście przy poklasku redaktorów z TVN24 – nie ma tam nic konkretnego. No ale przecież „trzeba dbać o praworządność” i w ramach tej „praworządności” trzeba przejąć media publiczny. I chodzi tu nie o jakąś nową jakość, ale o stworzenie TVN24 bis – skomentował z kolei Andrzej Potocki.

raf

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj