Kalendarze w dawnym Gdańsku. Zapiski astronomiczne i elegancka, gruba okładka z herbem

(fot. Wikipedia)

Współczesne terminarze mamy w telefonach, jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie obywał się bez papierowych. Podobnie bywało w przeszłości, ale te dawne kalendarze różniły się od współczesnych. W jaki sposób i kogo na nie było stać? O tym w „Tajemnicach Pomorza” opowiedział historyk Piotr Paluchowski, który z Danielem Wojciechowskim wertował zapiski dawnych mieszkańców Pomorza.

– Kalendarze w okresie średniowiecza miały formułę rękopiśmienną i bardzo często były one spisywane przez chociażby mnichów w klasztorach. Wraz z wynalazkiem druku Gutenberga narodziła się forma drukowana, która właściwie była dostępna dla średnich i wyższych klas. Kalendarz pozwalał nie tylko orientować się lepiej w strukturze czasu, ale też zapisywać własne notatki – mówił Paluchowski.

Jak wyglądały kalendarze w XVII i XVIII wieku? – Było to coś takiego formatu współczesnego zeszytu, najczęściej zaopatrzonego w grubą okładkę. W Gdańsku celowano na przykład w okładki z herbem miasta. Strona tytułowa to najczęściej widok miasta z jakąś alegorią astronomii, astrologii. Dalej mamy kartę ze wstępem, gdzie jest wypisane np. ile lat minęło od powstania Gdańska, od powstania świata, od tego, jak Jezus umarł na krzyżu. Możemy tam też znaleźć poszczególne symbole razem z ich znaczeniem. Później były one przyporządkowane do każdego dnia. Niektóre z nich mogły mówić, że dzisiaj czymś niedobrym będzie, jeśli weźmiemy jakieś lekarstwa, albo jeżeli np. sobie zażyczymy, żeby ktoś nam obciął włosy – tłumaczył historyk.

 

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj