Wody z jednej kąpieli w Polsce wystarczyłoby na dwa tygodnie mycia na Teneryfie

(fot. Pixabay)

W audycji “Zielarka w Radiu Gdańsk” Włodzimierz Raszkiewicz rozmawiał z Dorotą Grądzką – fitoterapeutką, naturoterapeutką oraz zielarką – m.in. o jej wyprowadzce na Teneryfę.

Zielarka opowiadała o trudnościach z dostępem do wody na tym obszarze i o tym, jak sama się w nią zaopatruje.

– Ja wodę rzeczywiście kupuję w sklepie, przywożą mi ją tutaj moi znajomi, goście, bo często przyjeżdżają do mnie ludzie. Zawsze mnie pytają, czy coś mi przywieźć. Ja nie mam samochodu – podróżuję autobusami, więc na zakupy jeżdżę z plecakiem. Wiadomo, te 8-litrowe baniaki są ciężkie, więc zawsze korzystam z uprzejmości i każdy mi je przywozi. To jest ta woda do picia. Trzymam ją w cieniu, wypijam w miarę szybko, bo nie może też ona za długo stać w cieple, w plastikowych pojemnikach. Tą wodę nabieraną ze studni zużywam w ciągu 3 dni, a tą ze sklepu, zamykaną fabrycznie, mogę potrzymać trochę dłużej – tłumaczy Grądzka.

– Do mycia mam tutaj wodę od mojego sąsiada, wstępnie przefiltrowaną. Trzymam ją w 200-litrowej beczce, którą co jakiś czas napełniam. Za namiotem kuchennym stoi skonstruowany prysznic z 10-litrowym baniakiem, który na nim zawieszam. Jest w nim letnia lub ciepła woda – w zależności od temperatury zewnętrznej – mówi.

– Ostatnio zauważyłam, że potrafię się umyć – i to bardzo porządnie – w dwóch litrach wody. To jest niesamowite, bo jak rozmawiam z ludźmi, którzy stoją pod prysznicem długie minuty, proponuje im – jeśli to jest wanna, a nie brodzik – żeby zatkali odpływ i zobaczyli, ile jej zużywają. Zazwyczaj są w szoku, bo jest ona pełna do połowy – gdzie dla mnie to są około dwa tygodnie mycia – dodaje.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj