Muzycy zespołu Airbourne postawili sobie za cel, że ich muzyka będzie głośna, mocna i będzie porywała publiczność. Fani na koncercie w B90 przekonali się, że Australijczycy poważnie podchodzą do swoich założeń. Grupa ani na chwilę nie zwalniała tempa. Zaserwowała wszystko, co najlepsze. W B90 publiczność miała okazję usłyszeć na żywo: „Cheap wine and cheaper women”, „Loaded gun”, „Blonde, bad and beautiful”, a także „Ready to rock” i „Armed and dangerous”. Podczas bisów Airbourne zagrał m.in. „Bottom of the well”.
Koncert Airbourne był zjawiskowy nie tylko dzięki dobrej, czerpiącej z klasyków muzyce, ale i dzięki szaleństwu zespołu i ich fanów. Wokalista Joel O’Keeffe m.in. zgniótł kilka puszek piwa na swojej głowie. Urządził sobie także spacer pośród publiczności. Na „barana” doszedł prawie na sam koniec klubu, gdzie zagrał solówkę. Oprawę koncertu wspomagały robiąca wrażenie wielka latarka oraz syrena.
Nie można nie wspomnieć również o pogo. Wszyscy skakali i śpiewali, oddech można było złapać jedynie na solówkach, choć i to niekoniecznie. Spoceni muzycy i spoceni fani, energia sięgnęła zenitu. – Dziękuję Gdańsk. Jeszcze tu wrócimy – mówił lider Airbourne ze sceny.
Jeżeli podobna energia i szaleństwo panowało na dwóch poprzednich koncertach zespołu w Polsce, to nie zdziwię się, jeżeli nasz kraj będzie pierwszy w kolejce przy następnej trasie koncertowej.