Zazwyczaj publiczność festiwali można liczyć w tysiącach, są jednak wyjątki od tej reguły. Dobrym przykładem jest Ladies Jazz Festival – wydarzenie zarówno „piękne”, jak i kameralne. 10. edycję jazzowego święta zapoczątkował koncert Miki Urbaniak. Mika, a w zasadzie Michelle Urbaniak, większość swojego życia spędziła za granicą, co doskonale słuchać w sposobie jej śpiewania i rozmowy z publicznością. – Lepiej wychodzi mi śpiewanie niż zapowiedzi, więc po prostu zaśpiewam, powiedziała artystka i szybko rozpoczęła wokalny spektakl. A było czego posłuchać.
Niepokój i strach Mika próbowała przegonić w piosence „Fairy Tail”, o szczęściu, podróżach, miłości i nieoczekiwanym opowiadała w „Once in a Life Time”. To kompozycje własne, ale podczas występu nie zabrakło coverów takich jak „Lovely Day” i „Crazy Little Thing Called Love”. Wokalistka podjęła też próbę, i to całkiem udaną, zaśpiewania utworu króla popu „The Way You Make Me Feel”. – Nie tylko słucham jazzu, choć niektórzy pewnie tak myślą, lubię np. Michała Jacksona, to znaczy Michaela Jacksona (śmiech).
Mika Urbaniak zaprezentowała także polski utwór, wcześniej wykonywany przez Urszulę Dudziak. I choć mama Miki powiedziała, że z nią nie zaśpiewa, bo to wieczór jej córki, dała się namówić i na krótką chwilę pojawiła się na scenie.
Na koniec artystka zaprezentowała piosenkę „Happy”. I choć publiczność chciałaby, żeby Urbaniak występowała tak długo na scenie, jak trwa teledysk to wspomnianego utworu Pharrella Williamsa, to niestety to, co dobre, szybko się kończy.
Artystka śpiewała przy akompaniamencie gitary, perkusji oraz kontrabasu. Jednak wszyscy przyzwyczajeni do jej klasycznego duetu wokal-gitara też zostali usatysfakcjonowani, bo w takim zestawieniu Mika zaśpiewała m.in. „Runaway Train” (utwór z albumu jej gitarzysty Victora Davisa).
Mika jest dzieckiem genialnych, polskich jazzmanów – Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka. Wiele osób postrzega ją właśnie przez pryzmat rodziców i ja nie odstawałam od tego schematu. Jednak po koncercie już wiem, że młoda jazzmanka nie stoi w ich cieniu, a zajmuje miejsce obok nich. Wyrosła na kolejną damę jazzu i nie bez powodu to ona właśnie otworzyła koleją edycję Ladies Jazz Festivalu.