Słońce, morze, wiatr, setki latawców i desek. Rewa – raj dla miłośników sportów wodnych

Przyciąga do siebie nie tylko fanów sportów wodnych z Polski, ale i z całej Europy. Mowa o Rewie, niewielkim kurorcie położonym pomiędzy Gdynią a Puckiem, na styku dwóch zatok.

Wyjątkowo korzystne warunki pogodowe, jakie panują w okolicy tutejszego cypla nazywanego Szperkiem, dają dużo radości między innymi amatorom windsurfingu. – Można powiedzieć, że zrobiło się tutaj takie małe zagłębie dla fanów sportów wodnych. Mamy przecież jedne z najlepszych warunków, a wszystko dzięki cyplowi. To wokół niego można spotkać najwięcej osób, mówi Piotr, właściciel Surfstacji, jednej ze szkół dla młodych surferów. 

– Świetnie nam się tu pływa. W pięć dni nauczyliśmy się obsługiwać deskę i teraz możemy pruć nawet kilkaset metrów od brzegu!, cieszą się młodzi adepci windsurfingu, którzy do Rewy przyjechali z Warszawy.

Rewa to także raj dla kitesurferów, którzy na razie czekają na silniejszy wiatr. W szczytowych momentach nad cyplem potrafi unosić się nawet 40 latawców. – To już jest tłok, chociaż każdy ma i tak dużą swobodę. Zdarza się raz na jakiś czas, że splączą się linki dwóch latawców, ale to rzadkość. Tu każdy stara się tak spędzać czas, żeby nie uprzykrzać życia ani innym kitesurferom, ani osobom które plażują sobie na cyplu, mówi Michał Kowalczewski, instruktor kitesurfingu.

A co o dyscyplinie sądzą jej amatorzy? – Daje nieograniczoną swobodę, poczucie wolności i dużo emocji. Trenuję kite już od pięciu lat i wciąż odkrywam coś nowego w tym sporcie, opowiada Piotr, który pływa z latawcem w towarzystwie swojego dziadka.

Rewa jest niewielką wsią w powiecie puckim, która leży na granicy wód Zatoki Gdańskiej i Zatoki Puckiej. Cypel Szperk znany jest między innymi jako meta corocznego Marszu Śledzia, w trakcie którego setka śmiałków pokonuje pieszo drogę przez płycizny od Kuźnicy, aż do plaży w Rewie.

Zobaczcie, jak sportowcy zmagają się z żywiołem!

mbak/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj