– Mam tu najbardziej oddanych fanów, kocham was, to jeden z komplementów wypowiedzianych przez Jamesa Arthura do fanów podczas koncertu w gdańskim klubie B90. Ciepłe przyjęcie przez polską publiczność na długo zostanie w pamięci artysty.
Zanim na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru, mieliśmy okazję usłyszeć Mike’a Dignama. Ten artysta jest doskonałym przykładem tego jak powinien być zagrany support. Mike przekonał do siebie tę część publiczności, która go nie znała i utwierdził w przekonaniu, że jego głos potrafi czarować. Po koncercie muzyk rozdawał autografy na epce promującej nadchodzący, debiutancki album „Fight to Forgive”. W przyszłym roku Mike obiecał wrócić do Polski. Miejmy nadzieję, że i do Gdańska.
W oczekiwaniu na występ Jamesa Arthura publiczność śpiewała i dopingowała artystę w wyjściu na scenę m.in. skandując „Janusz”, czyli polski odpowiednik imienia James. Emocje sięgały zenitu, robiło się coraz bardziej gorąco.
Widać było, że fani w pierwszych rzędach przygotowywali się do koncertu od dawna. Na rękach napisane mieli markerem imię idola, w rękach trzymali plakaty i prezenty dla artysty m.in. okulary i biało-czerwony szalik. – Trochę za gorąco, żeby go teraz nosić, ale dziękuję. Jesteście kochani, mówił ze sceny James Arthur.
A co muzyk dał fanom od siebie? Mnóstwo pozytywnej energii i nieco liryczną setlistę. Wśród zagranych utworów znalazł się m.in. największy przebój, który zapewnił muzykowi międzynarodową sławę, czyli „Impossible”. Nie zabrakło hitu „Young”, który otworzył mu ścieżkę do kariery w dziewiątej brytyjskiej edycji programu X Factor.
– Polska to mój drugi dom. Chyba mogę powiedzieć, że mam tu najbardziej oddanych fanów, przyznał ze sceny James Arthur. Publiczność udowodniła po raz kolejny, że zasługuje na to miano, nie tylko śpiewając z muzykiem i dobrze się bawiąc. Podczas bardzo osobistej dla Jamesa piosenki „Recovery” fani wznieśli kartki z napisami „We Are Your Soldiers” (Jesteśmy Twoimi Żołnierzami).
Nie zabrakło też coverów. James zmierzył się z piosenką Adele „Hometown Glory” oraz utworem Miley Cyrus „Wrecking Ball”. Z przebojem Cyrus artysta miał pewien problem. – Zapomniałem słów, to pewnie przez waszą dobrą wódkę, żartował ze sceny.
A jak koncert ocenili fani? Hania oraz Maja przyznały, że było to jedno z ważniejszych wydarzeń kulturalnych sezonu. – Najbardziej podobało nam się, że James ma bardzo bliski kontakt z fanami.
James nie tylko mówił ze sceny, ale i słuchał, co ma do powiedzenia publiczność. Słysząc, że jedna z fanek ma urodziny, zaśpiewał dla niej „Happy Birthday”. Brytyjczyk co rusz mówił po polsku, że kocha nasz kraj. Jak przyznała po koncercie Dominika, jedna z fanek, te krótkie wyznania i pozytywna energia wywołały u niej łzy wzruszenia.
Po koncercie jeszcze przez długi czas James rozmawiał z fanami i rozdawał autografy. Niesamowicie ciepłą i rodzinną atmosferę Polski i Gdańska muzyk z pewnością zapamięta na długo.