Sycące przekąski, doborowe towarzystwo i oczywiście alkohol – tak studenci wyobrażają sobie idealną domówkę. – Jeśli jednak na jedzenie zabraknie funduszy, wystarczy tylko piwo, śmieje się Bartosz Śniadecki, student Politechniki Gdańskiej.
Zdecydowana większość studenckich imprez odbywa się spontanicznie. W akademiku, wynajmowanym pokoju, albo ogrodzie – studenci potrafią bawić się wszędzie. Tak naprawdę wystarczy tylko zapewnić miejsca do siedzenia. Dziewczyny, zdecydowanie częściej niż chłopaki, przywiązują jednak wagę do odpowiedniego menu. – Jeżeli zależy mi na oszczędności, dobrym rozwiązaniem jest makaron, ale najbardziej lubię przygotowywać przekąski z ciasta francuskiego ze szpinakiem czy serem. Zawsze znikają ze stołu jako pierwsze, chwali się Olga Markowska.
Zaplanuj, zaproś, przygotuj
Jeśli impreza planowana jest z większym wyprzedzeniem, organizator tworzy wydarzenie na Facebook’u i zaprasza
wybranych znajomych. Razem z pozostałymi gośćmi ustala się, kto co przygotuje. Omawiana jest też wysokość budżetu. W przypadku większego przyjęcia, potrzebne są też osoby, które pomogą zrobić zakupy, przestawić meble czy przewieźć samochodem większą ilość alkoholu. –Najlepiej żeby jedzenie się nie dublowało, ale żeby nie zabrakło napojów,podkreśla Mateusz Jędrzejczuk.
Jak na studencką kieszeń przystało, młodzi zakupy robią w znanych dyskontach lub mniejszych sklepach sieciowych, których promocje znają na pamięć. – Sklep na moim osiedlu oferuje tzw. wielopaki. Nie dość, że dostaje trzy poręcznie zapakowane czteropaki piwa, to jeszcze oszczędzam, bo płacę tylko za dwa, zapewnia Mateusz Kwiecik.
Integracyjny „biforek”
Popularny wśród studentów jest tzw. before (ad ang. początek) nazywany też „posiadówką”. To spotkanie poprzedzające wyjście do klubu czy pubu. Odbywa się ono najczęściej w akademiku lub domu jednego z uczestników. – Siedzimy, gadamy i pijemy – tak najkrócej opisać można nasze spotkania, mówi Mateusz Kwiecik.– A że październik to miesiąc studenckich integracji, odbywają się one niezwykle często.
– Odkąd mieszkam w bloku, staram się uprzedzać sąsiadów dzień wcześniej, że będę miał gości i danego wieczoru może być głośniej. Jednak pod względem imprez, lepiej żyć w akademiku, śmieje się Bartek Śniadecki. Tam zawsze coś się dzieje i ciężko znaleźć winnego nocnych hałasów.
A Wy? Macie przepis na udaną domówkę? Czekamy na Wasze podpowiedzi w komentarzach pod tym artykułem, na FB oraz pod numerem telefonu 603 06 06 06.
Anna Moczydłowska